"Ustawa o IPN musi być zmieniona"
Ustawa o IPN musi być zmieniona, ludzie
muszą mieć podstawowe prawo do obrony - uważa rzeczniczka rządu
Tadeusza Mazowieckiego, Małgorzata Niezabitowska. Według niej,
sytuacja fałszywie oskarżonych osób, które nie piastując funkcji
publicznych nie podlegają lustracji, w obecnym stanie prawnym jest
"tragiczna".
20.12.2004 | aktual.: 21.12.2004 16:33
W opublikowanym w sobotniej "Rzeczpospolitej" tekście "Moja teczka - Prawdy jak chleba" Niezabitowska napisała, że dowiedziała się, iż w Instytucie Pamięci Narodowej odnalazła się jej teczka, a wedle zawartych tam dokumentów miała być ona informatorem Służby Bezpieczeństwa.
W sobotę Niezabitowska oświadczyła, że nigdy nie była współpracownikiem SB, ani żadnej innej agentury PRL. Dokumenty, które miałyby świadczyć o tym, kłamią, zostały spreparowane - podkreśliła na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
W poniedziałkowym programie TVP "Prosto w oczy" Niezabitowska wyraziła nadzieję, że jej przypadek "posłuży dobrej sprawie". Może moja determinacja w dojściu do prawdy i nagłośnienia tego wszystkiego, posłuży zmianie ustawy (o IPN), ponieważ sytuacja osób zwykłych, które nie podlegają lustracji, a zostały gdzieś tam wrobione, fałszywie oskarżone jest tragiczna - oświadczyła.
Myślę, że stało się wiele krzywdy i może stać się wiele krzywdy, ta ustawa musi być zmieniona, ludzie muszą mieć podstawowe prawo do obrony - zaznaczyła Niezabitowska.
Odniosła się też do niedzielnej wypowiedzi lidera PO Jana Rokity w Radiu Zet, który stwierdził, że proceder wynoszenia i niszczenia teczek SB przez ekipę ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka był mu znany już na jesieni 1989 roku. Jego zdaniem, na przełomie 1989 i 1990 roku, już pod rządami "Solidarności" pozwolono bezkarnie niszczyć i wynosić dokumentację. Rokita dodał, że o niszczeniu dokumentów osobiście informował Mazowieckiego.
Niezabitowska oceniła, że wciąganie w coś takiego Mazowieckiego "człowieka wielkiej szlachetności, kryształowej uczciwości jest po prostu bardzo nie fair, mówiąc delikatnie".
Oczywiście pan Tadeusz nie zezwalał na palenie teczek.(...) Wręcz wydał generałowi Kiszczakowi polecenie, żeby zaprzestać palenia teczek. Oczywiście one i tak były wynoszone, palone, zmieniane, fałszowane, bo przecież ten resort był cały w rękach ludzi dawnego reżimu, więc oni robili tam właściwie co chcieli, ale na ile mogliśmy - przeciwstawialiśmy się temu - oświadczyła Niezabitowska.