USA: Polacy wyrzuceni z wakacyjnego obozu
Grupa polskich studentów, która pod koniec czerwca br. przyjechała do USA na obóz letni, a była zmuszana do pracy 12 godzin dziennie bez przerwy - zamiast uczyć się angielskiego i pływać w basenie, jak im obiecywano - została wyrzucona we wtorek wieczorem z obozu w Parksville.
"Staramy się robić wszystko, co możemy w tej sprawie" - poinformował Dennis Reagan, dyrektor programu Camp America, który ma swą amerykańską siedzibę w Stamford, w stanie Connecticut. Obiecał, że polskim studentom znajdzie się nowy obóz i ma nadzieje, że tam dokończą w lepszych nastrojach swoje 9-tygodniowe wakacje w Ameryce. Znał kulisy wtorkowej konfrontacji władz obozu w Parksville ze studentami.
"Poszło o rozmowę telefoniczną, jaką przeprowadziliśmy z przedstawicielem Camp America - mówi Grzegorz, jeden z dwunastki - Łukasz, mój kolega, zadzwonił do ich siedziby w Stamford i poskarżył się na warunki panujące w obozie". Gdy jeden z kierowników obozu w Parksville dowiedział się o tym, powiedział, że "jak się nie podoba, to mogą opuścić obóz". Dwunastka spakowała więc swoje rzeczy i po kilku godzinach była w Nowym Jorku. Przygarnął ich czytelnik Nowego Dziennika.
Przypomnijmy, że grupa 14 studentow przyjechała do USA na wakacje 22 czerwca br. Oficjalna umowa, zawarta jeszcze w Polsce z organizacją Camp America, która ma swą międzynarodową siedzibę w Londynie, stolicy Anglii zatytułowana była "Porozumienie dotyczące wymiany kulturalnej".
W ramach umowy obiecano im, że oprócz pracy, będą mogli w wolnym czasie kąpać się w basenie, zwiedzać okolice, pograć w siatkówkę. Nauka języka angielskiego była, jak sami mówią, największą dla nich przynętą. Myśleli, że w międzynarodowym towarzystwie - Camp America najmuje na obozy w USA studentów z całej Europy - doszlifują swój angielski.
Po zobaczeniu warunków w obozie w Parksville - praca bez odpoczynku cały dzień, zakwaterowanie w brudnym, pozbawionym elementarnych warunków sanitarnych baraku - Niemcy, Anglicy i inni przybysze z zachodniej Europy pouciekali. Stać ich było na zerwanie umowy 550 funtów szterlingów kary plus bilet na podroż powrotną.
Polscy studenci ani ich rodziny w Polsce pieniędzy takich nie mają. Interwencyjne telefony ze skargami na warunki panujące w obozie w Parksville kierowane przez nich do amerykańskiej siedziby Camp America w Connecticut na wiele się nie zdały. Przynajmniej obiecano, że poszuka im się nowego obozu. Aby do niego dotrzeć, trzeba mieć pieniądze - a dwunastka ich nie ma. Nie zapłacono im bowiem za ponad tydzień "niewolniczej", jak mówią, pracy w Parksville. Z Polski nie przywieźli wiele.
"Chcielibyśmy zwrócić się do polskiego konsulatu w Nowym Jorku z prośbą o pożyczkę" - powiedziała w środę Magdalena. Studenci nie mają w tej chwili nawet na bilet autobusowy na dojazd do obozu, do którego ewentualnie za kilka dni skieruje ich Camp America.
Przedstawiciele konsulatu zapewniają, że pomoc finansowa się znajdzie i że zaopiekują się studentami. (Marek Tomaszewski/pr)