Ulewne deszcze w Libanie zabiły dwie osoby. W Izraelu najbardziej deszczowa zima od 10 lat
Dwie osoby zginęły w Libanie z powodu ulewnych deszczy, podtopień i osunięć ziemi. Spadające gałęzie raniły kilka osób w sąsiednim Izraelu, gdzie prędkość wiatru osiąga 120 km na godzinę. W całym kraju są przerwy w dostawie prądu.
Aby uniknąć kolejnych ofiar, w Libanie zamknięto niektóre drogi, które zamieniły się w rwące potoki. Według policji w kraju panuje chaos komunikacyjny.
Ministerstwo edukacji ogłosiło, że we wtorek i w środę zamknięte będą wszystkie szkoły - pisze dziennik "Daily Star".
Od sobotniego wieczoru z powodu trudnych warunków pogodowych do szpitali trafiły 34 osoby.
Są też dwie ofiary śmiertelne. W regionie Iklim el-Charub, na południowym wschodzie kraju, woda zalała beduińskie namioty. Zginęło niemowlę.
Na drodze na północ od Bejrutu 68-letni mężczyzna poniósł śmierć, gdy jego auto podczas ulewy wpadło w poślizg.
Według meteorologów ulewy w Libanie potrwają jeszcze trzy dni, podobnie jak w Izraelu. W połowie tygodnia na północy kraju i w Jerozolimie można spodziewać się opadów śniegu.
W Izraelu z powodu silnego wiatru i opadów rannych zostało sześć osób.
Agencja AFP pisze, że gałęzie i powalone drzewa zaśmiecają ulice wielu dzielnic Jerozolimy.
Według meteorologów tegoroczna zima w Izraelu jest najbardziej deszczowa od 10 lat.
Szkody odnotowano też na terytoriach palestyńskich. Na Zachodnim Brzegu Jordanu podtopione są drogi. - Niektóre zamknięto z powodu powalonych drzew i znaków. Nie otwarto też wielu sklepów - poinformował rzecznik obrony cywilnej Louai Bani Odeh.
Dodał, że podobnie jak w Izraelu, na terytoriach palestyńskich są przerwy w dostawie prądu.