Ukraińskim żołnierzom nie podoba się szkolenie w Polsce. Gen. Czosnek ripostuje: "Przekłamanie"
Gen. Stanisław Czosnek nie zgadza się z zarzutami opublikowanymi w materiale BBC, jakoby szkolenia wojskowe ukraińskich żołnierzy odbywały się według przestarzałych programów, nieuwzględniających zagrożenia rosyjskimi dronami. - To, że Ukraina trwa nadal i walczy, jest zasługą Polski - odparł zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
W obszernym reportażu dla BBC ukraińska dziennikarka Wiktoria Kalimbet przedstawiła kulisy szkoleń ukraińskich żołnierzy w Polsce. Przygotowują się oni do obrony własnego kraju przed agresją Federacji Rosyjskiej. W materiale, który WP już omawiała, wystąpili żołnierze, którzy krytykowali, ich zdaniem, przestarzałe schematy szkoleniowe. "Metody NATO już nie działają. Dlaczego ukraińscy żołnierze nie byli szkoleni w walce z dronami na polskich poligonach?" - pada w tytule tekstu.
BBC informując o kontrowersjach wokół szkoleń ukraińskich żołnierzy w Polsce, zwraca uwagę, że część z nich opiera się na przestarzałych scenariuszach NATO z Iraku i Afganistanu - okresu, w którym drony nie odgrywały jeszcze kluczowej roli. W jednym z przykładów polski instruktor ma sugerować wykorzystanie pływających transporterów do przekroczenia rzeki, co spotyka się z milczeniem ukraińskich marines, świadomych, że wolno poruszające się pojazdy stałyby się łatwym celem dla dronów.
- Chcę zaznaczyć jedną rzecz: gdzieś tutaj jest przekłamanie z tego względu, że żołnierzy ukraińskich szkolą przede wszystkim instruktorzy z Ukrainy. My stwarzamy warunki organizacyjne do tego, żeby to szkolenie było w warunkach bezpiecznych tutaj, na terytorium Polski - skomentował sprawę z gen. Stanisław Czosnek. Zastępca Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego rozmawiał dziennikarzami podczas prezentacji systemów wojskowych na poligonie w Nowej Dębie.
Akt dywersji na torach. W Sejmie ostro o działaniach rządu Tuska
Ukraina się broni i to jest częściowo zasługą Polski
Zastępca szefa sztabu zwrócił uwagę, że w ramach misji szkoleniowej, zorganizowanej przez kraje Unii Europejskiej, przeszkolonych zostało 80 tysięcy ukraińskich żołnierzy. Z tego w Polsce, na poligonach w zachodniej części kraju, było to 30 tysięcy.
- Częścią tego szkolenia jest 11. dywizja. 30 tysięcy żołnierzy ukraińskich zostało przeszkolonych na terytorium Polski przez nasze związki taktyczne we współpracy z instruktorami z Ukrainy. Stąd też chciałbym zanegować to stwierdzenie. Sądzę, że to, iż Ukraina trwa i nadal walczy, mimo obiektywnych trudności, jest również zasługą Polski - powiedział gen. Czosnek.
Dowódca podkreślił, przy tym, że dla zapewnienia szkoleń polskie siły zbrojne codziennie angażują "setki żołnierzy". Jego zdaniem rezultaty są widoczne w działaniach armii ukraińskiej w wojnie z Rosją i świadczą o tym, że "poziom tego szkolenia jest wystarczający, aby zapewnić właściwe wykonanie zadań, obronę kraju".
Dodajmy, że polskie MON odpowiedziało wcześniej BBC, iż nie otrzymało z Ukrainy żadnych sygnałów wskazujących na niedostosowanie programów do potrzeb uczestników. Mimo to część uczestników szkoleń w Polsce wypowiadająca się dla BBC podważała przydatność niektórych elementów programu. Żołnierze ci zabrali głos, przedstawiając się pseudonimami.
Krytykowano m.in. naukę korzystania z papierowych map czy taktykę szturmu pojazdami, które – zdaniem żołnierzy – nie odpowiadają realiom współczesnego frontu. Jeden z uczestników podsumował szkolenia jako oparte na "podręcznikach z czasów bitwy pod Grunwaldem z 1410 r.".
Major "Eighteen" zwraca uwagę, że mimo zgodności programów z normami NATO, część treści nie odpowiada warunkom realnej walki, a doświadczeni żołnierze sami musieli uczyć polskich instruktorów m.in. nowoczesnego wykorzystania dronów. Polskie MON w odpowiedzi na publikacje BBC skierowało list, w którym zaznaczono, że ze strony Ukrainy nie było "żadnych sygnałów świadczących o problemach ze szkoleniami".
Niedawno informowaliśmy w WP, że film z przejazdu czołgów 1. Warszawskiej Brygady Pancernej na ćwiczenia Lampart 25 wywołał falę pytań i krytyki. Komentatorzy – tym razem już w Polsce – zwracali uwagę, że pojazdy nie miały widocznych osłon przeciwko dronom, które na ukraińskim froncie stały się standardem. Oficer prasowy wyjaśniał wtedy, że faktyczne zabezpieczenia przeciwko dronom nie są ujawniane publicznie.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualanej Polski