Uciekł policji, wyskakując z czwartego piętra
Mieszkaniec bloku przy ul. Cichej w Pabianicach wyskoczył w czwartek z czwartego piętra podczas interwencji policji w jego mieszkaniu. Zginął na miejscu.
06.03.2009 | aktual.: 06.03.2009 08:17
Funkcjonariusze przyjechali zażegnać awanturę rodzinną. Gdy rozmawiali z 66-letnią żoną mężczyzny, jak stwierdzili na miejscu - ofiarą jego ataków - 55-latek niepostrzeżenie wszedł na parapet i... skoczył.
Od kilku lat leczył się psychiatrycznie. Jak to się stało, że wyskoczył przez okno mimo obecności dwóch policjantów?
- Podczas interwencji domowych przede wszystkim trzeba odizolować ofiarę od agresora, po czym wysłuchać racji obu stron - mówi rzecznik pabianickiej policji mł. asp. Joanna Szczęsna. - Funkcjonariusze właśnie rozmawiali z żoną. Czy można było przewidzieć desperacki krok mężczyzny, czy okno było otwarte - to będzie ustalane podczas dochodzenia.
Policjantów biorących udział w interwencji przy ul. Cichej przesłucha prokurator. Oczekiwaniem na prokuratorską decyzję tłumaczy się fakt, że ciało mężczyzny przez kilka godzin leżało, strzeżone przez policję, na ul. Cichej. Niezbyt dokładnie przykryto je czarną folią - przechodniów przerażał widok dłoni i bosych stóp...