„Uchy? Uszy? Uszta? Uszty?”. Amerykańscy dyplomaci spróbowali polskich wigilijnych dań
„Perogi, malutkie perogi” pływające w barszczu wywołały mnóstwo radości, oczekiwanie na zupę było trudniejsze niż czekanie na pierwszą gwiazdkę, a kutia wywołała duże rozczarowanie.
„Polska Wigilia jest wyjątkowa!” Tak twierdzą pracownicy ambasady i konsulatu Stanów Zjednoczonych Ameryki w Polsce. Ambasador USA Paul Jones i amerykańscy dyplomaci mieli okazję spróbować polskich dań wigilijnych.
„Piszna riba” zakrzyknął ambasador próbując karpia. Inni pracownicy, kosztując potrawę, szukali w pamięci jej nazwy. „Karpy f galarecie” i z uznaniem skomentowali „wyborne, jak oni mówią po polsku”.
Oczekiwanie na barszcz czerwony było niczym czekanie na pierwszą gwiazdkę i skończyło się stukaniem łyżkami w stół i nawoływaniem: „proszę zupa”. Nie było jednak pewności, czy podana zupa to „borszcz” czy jednak barszcz.
Niekwestionowanym hitem wigilijnym były pierogi, wymawiane na wszelki możliwe sposoby. „Perogi, malutkie perogi” pływające w barszczu wywołały mnóstwo radości. „Uchy? Uszy? Uszta? Uszty?” – padały propozycje. Znajomość wigilijnej tradycji okazała się łatwiejsza niż wymówienie samej nazwy: „to nie może być z mięsem”. „Picha” – padły słowa uznania, a zaraz za nim propozycja: „zróbmy pierogi parties w pracy” i deklaracja: „to jest dlaczego ja i moja rodzina są w Warszawie, w Polsce”.
Życzenia złożone polskim rodzinom poprzedziło jednak wielkie rozczarowanie brakiem kutii na stole.