Tusk: Brexit? Trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie
Tuż po tym, jak brytyjska premier Theresa May zapowiedziała, że złoży wniosek o nowe wybory w Wielkiej Brytanii, zadzwonił do niej Donald Tusk, szef Rady Europejskiej. Oficjalnie stwierdził na Twitterze, że to była "dobra rozmowa", ale kilka minut wcześniej na swoim prywatnym profilu, napisał: "To Hitchcock wyreżyserował Brexit: najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie".
Agencja Reutera przypomina, że Tusk będzie przewodniczył specjalnemu szczytowi szefów państw i rządów 27 krajów UE, na którym przyjmą oni wytyczne dotyczące Brexitu. To będzie podstawa do rozmów o wyjściu Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej.
Szczyt odbędzie się 29 kwietnia.
May poinformowała o tym, że chce rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych. Podała nawet termin: 8 czerwca. W środę ma złożyć w tej sprawie wniosek w Izbie Gmin. Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn już zapowiedział, że jego ugrupowanie poprze wniosek rządu. Przy poparciu labourzystów wniosek zostanie przyjęty.
May powiedziała, przemawiając na Downing Street, że jej kraj jednak "potrzebuje wyborów, i potrzebuje ich teraz". - Mamy wyjątkową szansę, aby przeprowadzić wybory, podczas gdy Unia Europejska uzgadnia swoje stanowisko negocjacyjne i zanim rozpoczną się szczegółowe negocjacje - zaznaczyła.
Szefowa rządu podkreśliła, że jej propozycja przedterminowych wyborów to "wyzwanie dla partii opozycji". - Krytykowaliście wizję rządu dotyczącą Brexitu; kwestionowaliście nasze cele; groziliście, że zablokujecie ustawę, którą przedłożymy pod obrady parlamentu - to wasz moment, aby pokazać, że naprawdę tak uważacie. Zagłosujmy jutro za wyborami, przedstawmy swoje plany w sprawie Brexitu oraz program dla rządu i pozwólmy ludziom podjąć decyzję - powiedziała, zwracając się bezpośrednio do liderów opozycji.