Trwa operacja odbijania zakładników w Algierii
Islamiści, którzy w środę zaatakowali kompleks gazowy w Algierii, wciąż przetrzymują nieznaną liczbę zakładników - poinformowała agencja APS, powołując się na oficjalne źródła. Wcześniej podawano, że operacja uwalniania zakładników zakończyła się.
17.01.2013 | aktual.: 18.01.2013 06:27
Według lokalnych źródeł z prowincji Illizi wojsko kontroluje mieszkalną część kompleksu, gdzie przetrzymywana była większość zakładników. Kontrolę nad obiektem przejęto w wyniku operacji algierskich sił specjalnych.
Jednak w innej części kompleksu, w której znajdują się instalacje gazowe, terroryści wciąż przetrzymują zakładników. Ta część, według APS, nadal otoczona jest przez wojsko.
Chaos informacyjny
Los zakładników jest niejasny. Oficjalne źródła, cytowane przez agencję EFE, twierdzą, że w wyniku akcji algierskich sił uwolniono 600 Algierczyków i czterech cudzoziemców. Źródła te nie podały liczby zabitych.
O tym, że podczas operacji zginęli niektórzy zakładnicy i terroryści poinformował w czwartek algierski minister komunikacji. Mówił też, że wiele osób uwolniono.
Źródło w algierskich siłach bezpieczeństwa cytowane przez agencję Reutera twierdzi, że zginęło 30 zakładników, w tym siedmiu obcokrajowców, a także co najmniej 11 porywaczy.
Według tego źródła, wśród zabitych zakładników było ośmiu Algierczyków, dwóch Japończyków, dwóch Brytyjczyków oraz jeden obywatel Francji. Narodowość pozostałych ofiar nie jest znana.
Wcześniej państwowa telewizja algierska poinformowała, że podczas akcji algierskich sił zginęło czterech cudzoziemców: dwóch Brytyjczyków i dwóch Filipińczyków. Powołując się na źródła szpitalne telewizja podała też, że 13 osób, w tym siedmiu cudzoziemców, zostało rannych.
Islamiści z grupy o nazwie Zamaskowana Brygada utrzymują z kolei, że w wyniku operacji sił algierskich śmierć poniosło 35 cudzoziemskich zakładników i 15 bojowników.
Wcześniej państwowa agencja APS poinformowała, powołując się na nieokreślone bliżej źródła oficjalne, że operacja uwalniania zakładników już się zakończyła. Nie podano wówczas żadnych szczegółów.
Lokalny przedstawiciel japońskiej firmy JGC poinformował, że przedsiębiorstwu nie udało się nawiązać kontaktu z 14 spośród 17 Japończyków, którzy przebywają na terenie kompleksu gazowego.
Algierskie śmigłowce ostrzelały w czwartek kompleks gazowy we wschodniej Algierii, gdzie islamiści od środy przetrzymywali kilkudziesięciu zakładników. Terroryści twierdzili, że ich atak był reakcją na rozpoczętą 11 stycznia operację francuskich wojsk na północy Mali, kontrolowanej od wiosny przez islamistów.
To on stoi za porwaniem?
Jak twierdzi amerykański ośrodek badawczy Stratfor, za uprowadzeniem zakładników w Algierii stoi algierski dżihadysta Mochtar Belmochtar, kierujący grupą pod nazwą Brygada Chaleda Abu al-Abbasa.
Czterdziestokilkuletni Belmochtar urodził się w Algierii. W 1991 r. wraz z mudżahedinami walczył w Afganistanie. Wrócił do Algierii w 1993 r. i stanął po stronie dżihadystów w algierskiej wojnie domowej. W Afganistanie posługiwał się pseudonimem Chaled Abu al-Abbas. Jego grupa znana jest również pod innymi nazwami.
W 2000 r. wsparł utworzenie grupy złożonej z radykalnych kaznodziejów i bojowników, nawiązującej do odrodzenia islamu przez powrót do jego źródeł i działającej pod nazwą Salafistyczna Grupa Kaznodziejów i Bojowników. W wyniku rozłamu z grupy wyłoniła się Al-Kaida Islamskiego Maghrebu (AQIM).
Jeszcze przed rozłamem Belmochtar dał się poznać jako dostawca broni i skarbnik organizacji zbrojnych, patronując różnym działaniom przestępczym, m.in. porywaniu zakładników dla okupu, handlowi bronią oraz przemytowi narkotyków i papierosów.
Po kilku latach rozstał się z grupą, którą założył, i przyłączył się do AQIM, by po pewnym czasie zacząć działać na własną rękę. Zajmował się głównie dostarczaniem broni różnym lokalnym grupom zbrojnym, w tym powiązanym z Al-Kaidą separatystom tuareskim z Ansar Dine (organizacji dążącej do wprowadzenia szariatu w Mali, prawdopodobnie odpowiedzialnej za zabójstwo konsula USA w Bengazi). Działał głównie na pograniczu algiersko-libijskim.
Według Stratforu motywacja dżihadystyczna zeszła z czasem na dalszy plan, a głównym celem działalności Belmochtara stało się osobiste wzbogacenie. Z czasem zajął się również pośrednictwem w negocjacjach dotyczących pojmanych zakładników. W 2003 r. nadzorował negocjacje, których efektem było uwolnienie 32 europejskich turystów w zamian za okup w wysokości ok. 6 mln USD.
W odróżnieniu od dżihadystów, brutalnie traktujących zakładników, Belmochtar traktuje porwanych bardziej humanitarnie, ponieważ jego priorytetem jest okup, a nie polityczna agenda - twierdzi Stratfor.
"Belmochtar jest bojownikiem, który angażuje się w akcje, gdy uzna, że ma coś do ugrania. W ciągu kilku lat aktywności zbudował siatkę handlarzy i przemytników, dzięki której stał się bezcenny dla różnych grup: lokalnych dżihadystów, Tuaregów i agencji wywiadowczych" - oceniają analitycy ośrodka.
"Marlboro Man"
"Belmochtar to król saharyjskich piratów, który miesza działalność przestępczą z ideologią. Wyważenie obu tych rodzajów motywacji zależy od okoliczności" - sądzi z kolei ekspert brytyjskiego ośrodka badawczego Chatham House Jon Marks, cytowany przez "Daily Telegraph".
Dzięki przemytowi papierosów Belmochtar zyskał sobie przydomek "Marlboro Man". Fotografuje się w czarnym turbanie. W walkach stracił jedno oko. Dwukrotnie informowano o jego śmierci, po raz ostatni w czerwcu 2012 r.