Ukrył polską flagę przed NKWD i przechowywał ją przez 76 lat. Teraz trafiła do gdańskiego muzeum
Gdańskie Muzeum II Wojny Światowej wzbogaciło się o cenny eksponat. Profesor Wiesław Gruszkowski przez 76 lat przechowywał polską flagę uratowaną w rodzinnym Lwowie po wkroczeniu Armii Czerwonej. Jej historia to dramat tysięcy Polaków.
Była listopadowa noc 1939 roku. Od dwóch miesięcy Lwowem rządziła Armia Czerwona. Nagle w mieszkaniu państwa Gruszkowskich rozległ się łoskot. Sowiecki milicjant walił do drzwi. Rodzina pomyślała o najgorszym. Matka profesora wpuściła do mieszkania oficera, który oznajmił, że wszyscy mieszkańcy miasta muszą wywiesić na domach czerwone flagi. Gruszkowscy takiej nie posiadali. Oficer nakazał więc rozedrzeć polski sztandar na dwie części. Czerwony pas miał imitować emblematy Związku Radzieckiego. Ostatecznie udało się odnaleźć inny kawałek płótna w pasującym kolorze. Symbol niepodległej Polski został schowany głęboko, pod składem węgla.
- W czasie przeszukania mieszkania, Rosjanie aresztowali mojego brata, który działał w konspiracji. Dopiero w latach 90. dowiedziałem się, że został skazany w Kijowie na karę śmierci - mówi prof. Wiesław Gruszkowski.
Do flagi profesor ma szczególny sentyment. - To rodzinna relikwia. Nigdy nie była prana. Bałem się, że się zniszczy - wyjaśnia.
Uchroniona przed zniszczeniem, flaga była przechowywana przez 76 lat. - Przekazanie tego eksponatu do muzeum to była nieprzymuszona decyzja profesora. Muzeum ani nikt inny nie naciskał na niego w tym względzie – mówi Wirtualnej Polsce Alicja Bittner z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Eksponat trafi do części muzeum, gdzie pokazywana będzie historia agresji Związku Sowieckiego na Polskę we wrześniu 1939 roku. W podobnej gablocie prezentowany jest sztandar jednego z pułków artylerii.
Procesor Gruszkowski przyjechał do Gdańska w czerwcu 1945 roku i podobnie jak 30 proc. obecnych mieszkańców miasta, wywodzi się ze wschodnich granic II RP. Kresowiacy swoją wędrówkę podjęli w efekcie II wojny światowej i późniejszej korekty granic. Pomorze było miejscem, w którym mogli powrócić do swoich przedwojennych ról społecznych lub nabyć nową tożsamość. W latach 1939-1945 co czwarty mieszkaniec Polski zmienił miejsce pobytu.
- Imigranci z Kresów Wschodnich wzbogacili kulturę miasta. Wywodzili się bowiem z różnych środowisk. Do Gdańska przyjechali nie tylko mieszkańcy Wilna czy Lwowa, ale również wielu wsi. Różniło ich również wykształcenie. W pracach nad odbudową tzw. Głównego Miasta, brali udział architekci, którzy przyjechali ze Lwowa — przypomina Wirtualnej Polsce prof. Piotr Perkowski, badacz historii najnowszej Gdańska.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .