Adamowicz stawia Platformę pod ścianą. Gdańsk czeka bratobójcza wojna?
Obecny prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zapowiedział, że ponownie będzie się ubiegał o to stanowisko. – Wyszedł przed szereg i zrobił to, zanim Platforma podjęła jakąkolwiek decyzję. To może być koniec ich współpracy – mówią nam politycy PiS.
19.02.2018 17:04
Jeżeli Platforma Obywatelska i Nowoczesna wystawią do walki o Gdańsk własnego kandydata, w opozycji może dojść do "bratobójczej" walki. Jesienią media informowały, że opozycja stawia na szefową gdańskiej PO Agnieszkę Pomaskę lub europosła PO Jarosława Wałęsę. Chociaż Adamowicz nie jest członkiem PO, od lat rządził m.in. dzięki ich poparciu. - Patrzę na to z pewnym rozbawieniem. Nie cieszy mnie to, bo jest to mało poważne, ale opozycja sama się ośmiesza - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Śniadek, poseł Prawa i Sprawiedliwości i przewodniczący NSZZ "Solidarność" w latach 2002–2010.
Adamowicz: Jeśli PO mnie nie poprze, wystartuję jako niezależny
Paweł Adamowicz przyznał, że zanim ogłosił to oficjalnie, o swojej decyzji poinformował lidera PO Grzegorza Schetynę. - Nie będę o tym szczegółowo opowiadał, natomiast ja się zachowywałem wobec przewodniczącego niezwykle lojalnie. O różnych swoich przemyśleniach i decyzjach informowałem. Przewodniczący Schetyna miał często zdanie odmienne od mojego, ale to też jest naturalne - powiedział.
Dodał, że nawet jeśli Platforma nie zdecyduje się go poprzeć, i tak wystartuje w wyborach. - Wówczas będę startował jako niezależny kandydat ze wszystkimi tego konsekwencjami, a więc stworzeniem własnych list kandydatów na radnych miasta Gdańska – zapewnił. Zdaniem Adamowicza walka o fotel prezydenta miasta będzie bardzo zacięta. - Dzisiaj nie ma żadnego kandydata, który mógłby w pierwszej turze wygrać. Mówię też i o sobie – przyznał.
"W urzędzie potrzeba nowej krwi"
- To ewidentny psikus wobec PO. Adamowicz wie, że w piątek miała zapaść decyzja Platformy w tej sprawie, więc wyprzedził ich ruch – mówi WP Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS). Na pytanie, czy wojna w opozycji pomoże kandydatowi PiS, odpowiada: "Nie chcemy być silni słabością innych. To ich problem. My uważamy, że po 20 latach (Adamowicz jest prezydentem Gdańska od 1998 roku – red.) w urzędzie potrzeba nowej krwi".
Janusz Śniadek podkreśla, że partia Jarosława Kaczyńskiego zaproponuje na to stanowisko kogoś, dla kogo ważne będzie "dobro państwa, a nie własny interes". – Przez lata PO miała w mieście setki wpadek. Sugerowali obywatelom, że "wszyscy politycy są tacy sami". My chcemy pokazać, że to nieprawda - zaznacza.
Problemy z prawem P. Adamowicza. Zapomniał o dwóch mieszkaniach
Nikt z Platformy nie chciał dziś udzielić nam w tej sprawie komentarza. Decyzja Adamowicza zaskoczyła nawet szefową gdańskiej PO i wiceprzewodniczącą pomorskich struktur partii Agnieszkę Pomaskę. - Wcześniej prezydent deklarował, że będzie wspierał kandydata PO, niezależnie od tego, kto nim będzie – przypomniała w rozmowie z PAP. Podkreśliła też, że prezydent miasta ma "swoje sprawy w sądzie i to pewnie również będzie go w najbliższym czasie angażowało".
Przypomnijmy, że pod koniec września ub.r. przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczął się proces Adamowicza, oskarżonego o podanie nieprawdziwych danych w oświadczeniach majątkowych w latach 2010-2012.
Według prokuratury, nie umieścił w oświadczeniach dwóch z siedmiu posiadanych mieszkań, a także nie zgadzają się dane dotyczące zgromadzonych oszczędności, wszystkie były zaniżone - najmniej o kwotę ponad 51 tys. zł, a najwięcej o ok. 320 tys. zł. Adamowicz przyznał przed sądem, że nie umieszczał w oświadczeniach wszystkich informacji o swoim majątku. Po postawieniu w 2015 r. zarzutów przez prokuraturę Adamowicz zawiesił członkostwo w PO.