Niemcy. Rozbił porsche ojca. Zginął z kolegą w płomieniach
Dwóch 17-latków zginęło w płonącym porsche w pobliżu Syke w Niemczech. Policja miała trudności z identyfikacją ofiar.
Co musisz wiedzieć?
- Gdzie i kiedy doszło do wypadku? Wypadek miał miejsce w pobliżu miejscowości Syke w Dolnej Saksonii w sobotę 12 kwietnia wieczorem.
- Jakie były okoliczności wypadku? Porsche carrera, którym podróżowało dwóch 17-latków, wypadło z drogi na zakręcie, uderzyło w drzewo i stanęło w płomieniach.
Jak doszło do tragedii?
W sobotni wieczór 12 kwietnia, dwóch 17-latków jechało porsche carrera drogą K116 w pobliżu Syke. Na zakręcie w prawo kierowca stracił kontrolę nad pojazdem. Auto wypadło z drogi, skosiło kilka znaków drogowych, a następnie uderzyło z ogromną prędkością w drzewo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Chłopcy mieli zielone światło. Kobieta się nie zatrzymała
Samochód dosłownie się na nim rozpołowił. Siła uderzenia była tak duża, że części pojazdu, łącznie z przednim kołem, wyrzuciła je na pole na odległość 200 metrów.
Chwilę później pojazd stanął w płomieniach. Młodzi mężczyźni zginęli na miejscu.
Kto był za kierownicą?
Policja miała początkowo problem z identyfikacją ofiar, nie było też świadków wypadku. Kilka godzin później udało się jednak ustalić, że autem jechało dwóch 17-latków.
Według informacji podanych przez "Bild", za kierownicą siedział prawdopodobnie 17-letni Yannick F., który miał prawo jazdy tylko na jazdę w towarzystwie osoby uprawnionej. To jego ojciec był właścicielem samochodu.
Przeczytaj także: Porsche wjechało w przystanek w Gdańsku. Kobieta ranna, kierowca uciekł
Jakie były reakcje na miejscu zdarzenia?
Dzień po wypadku miejsce tragedii odwiedziło wiele osób, które zostawiały tam kwiaty. Jeden z ich znajomych, 16-letni Kian D., powiedział "Bildowi": "Znałem ich od przedszkola. Byli naprawdę bardzo rozsądni".
Źródło: fakt.pl, bild.de