Tragiczny wypadek w Egipcie. Polscy turyści piszą o brawurze kierowców
W tragicznym wypadku busa w Egipcie zginęło dwoje Polaków. Jak przekazał rzecznik MSZ Paweł Wroński, ze wstępnych ustaleń wynika, że do tragedii mogła doprowadzić nadmierna prędkość pojazdu. Niewykluczone też, że w aucie pękła opona. W mediach społecznościowych pojawiły się dramatyczne wpisy dotyczące okoliczności zdarzenia.
Tragedia rozegrała się we wtorek ok. godz. 17 czasu polskiego. - Po południu na 35. kilometrze drogi Marsa Alam - Bir Szalatin mikrobus turystyczny z niewyjaśnionych na razie przyczyn przewrócił się i dachował - informował Ayman Hamzawy, dyrektor ds. bezpieczeństwa Morza Czerwonego.
W wypadku śmierć poniosły trzy osoby. Obywatele Polski: 41-letnia Anita K. i jej 7-letni syn. Trzecią ofiarą śmiertelną jest 45-letni Egipcjanin.
W wypadku rannych zostało także troje innych polskich obywateli. Kobieta ma 37 lat mężczyźni 40 i 44. W sumie wśród dziewięciu rannych osób - cztery to dzieci w wieku od dziewięciu do 14 lat. Wszyscy poszkodowani zostali przetransportowani karetkami do szpitala w Marsa Alam.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytała o Egipt. "Sytuacja może bardzo dynamicznie się zmienić"
Hipotezy o dużej prędkości i pękniętej oponie
Podczas środowej konferencji prasowej rzecznik MSZ Paweł Wroński poinformował, że "obecnie dwoje naszych obywateli przebywa w szpitalu, a jedna osoba jest też ranna, ale nie jest hospitalizowana". - Z naszych informacji wynika, że naszym rodakom nie zagraża obecnie niebezpieczeństwo - przekazał Wroński.
Dopytywany o przyczyny zdarzenia, rzecznik MSZ poinformował:
- Rozmawialiśmy z osobami, które brały udział w tej feralnej wycieczce, mamy z nimi kontakt i na razie nie możemy przesądzać, jakie były przyczyny wypadku. Pojawiła się informacja o pękniętej oponie, ale liczymy tutaj na bardzo wnikliwe śledztwo ze strony egipskiej policji, czy wszystkie warunki bezpieczeństwa w tym przypadku - bo to były cztery busy - były zachowane - powiedział Wroński.
I jak dodał, ze wstępnych informacji wynika, że busy poruszały się z dosyć dużą prędkością.
- W pewnym momencie kierowca jednego z nich stracił panowanie nad pojazdem - pojawia się hipoteza o pękniętej oponie - i następnie dachował na poboczu, a w zasadzie z opowieści świadków wynika, że się przetoczył, koziołkował, stąd takie duże skutki tego wypadku - tłumaczył Wroński.
Wstrząsające wpisy świadków wypadku w Egipcie
Feralny bus wracał z wycieczki fakultatywnej z miejscowości Hamata do Marsa Alam.
Tragiczny wypadek odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych. Na grupach zrzeszających polskich turystów odwiedzających Marsa Alam pojawiły się bezpośrednio po zdarzeniu wstrząsające wpisy.
"Byłam świadkiem wypadku, jechaliśmy w busie obok. Brawurowa jazda, wyścigi kierowców... Dech zapierał w piersiach i tragiczny tego koniec! (...) Widok zmarłego dziecka pozostanie we wspomnieniach z Egiptem" - napisała pani Sylwia.
"W ten sam dzień, co doszło do wypadku, jechaliśmy mikrobusem 160 km/h. Ja, mąż i córka siedzieliśmy zaraz za kierowcą. Wystarczy, że pękłaby opona i katastrofa murowana" - przekazała pani Barbara.
"Jestem wstrząśnięta do bólu tym, co się stało. To niewyobrażalna tragedia. Składam najszczersze kondolencje rodzinie i bliskim ofiar dzisiejszego wypadku. Czytam komentarze i niestety to prawda, że tak tutaj jest. Brawura i bezmyślność kierowców często kończą się tragicznie" - napisała z kolei pani Beata, która mieszka w Marsa Alam.
"Obie tu mieszkamy i widzimy codziennie na drogach brawurę i głupotę kierowców! Narażamy swoje życie i życie bliskich, wyjeżdżając na te drogi. Nigdy nie widziałam na tej drodze choćby jednej kontroli prędkości, a jeżdżą, jakby jutra miało nie być" – odpisała pani Kasia.
"Masakra (...), sama przeżyłam tam chwile grozy, jadąc na wycieczkę fakultatywną. Drogi w Marsa Alam to tragedia, a jeżdżą tak, że autobusik na boki bujało. W drodze powrotnej po ciemku i bez świateł 100 km/h na liczniku miał. Nigdy więcej wyjazdów poza hotel" - dodała z kolei pani Marta.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński przekazał, że "polska konsul będzie rozmawiała z prokuratorem zajmującym się śledztwem w tej sprawie, jest w kontakcie ze służbami, jak również z rezydentami biur podróży, których klientami byli nasi rodacy".
- Oczekujemy przeprowadzenia wnikliwego śledztwa na temat przyczyn tego wypadku - podsumował Wroński.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska