Tragiczna śmierć Polaka na Islandii. Szukało go ponad 100 osób
Po wielogodzinnych poszukiwaniach islandzka policja z okręgu Suðurnes odnalazła Polaka, który wybrał się samotnie na wycieczkę i zaginął. Mimo iż Arkadiuszowi M. udzielono natychmiastowej pomocy medycznej, nie udało się go uratować. Możliwe, że przyczyną śmierci był uraz głowy, którego mężczyzna doznał wpadając do dużego zagłębienia w ziemi.
Jak podają islandzkie media, Arkadiusz M. przyjechał na wyspę w odwiedziny do krewnych. W niedzielę po południu wybrał się samotnie na wyprawę, z której nie wrócił. Jego bliscy zgłosili zaginięcie na komisariacie policji w Keflaviku.
Około 3.00 w nocy z niedzieli na poniedziałek ratownikom udało się skontaktować telefonicznie z mężczyzną, jednak nie potrafił on wytłumaczyć służbom, gdzie się znajduje. Z wiadomości przekazywanych przez islandzkie media wynika, że Polak mówił tylko, iż zabłądził, a w miejscu, w którym przebywa "jest mokro i chłodno".
Rozpoczęto szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą, w której wzięło ponad 100 ratowników, a także śmigłowiec straży, wyposażony w urządzenie do lokalizowania sygnału telefonicznego. Warunki poszukiwań były trudne, ponieważ w rejonie prowadzonych działań szalała burza z silnymi opadami deszczu.
Po kilkugodzinnych poszukiwaniach Polaka udało się odnaleźć w Midnesheidi, niedaleko lotniska. Pierwsze doniesienia mówiły iż Arkadiusz M, jest jedynie wyziębiony, i zostanie przewieziony do szpitala. Okazało się jednak, że urazy mężczyzny są poważniejsze. Według serwisu www.vf.is Arkadiusz M. podczas wycieczki wpadł do dużego zagłębienia w terenie i doznał urazu głowy.
Mimo udzielenia pomocy medycznej, Polak zmarł.
Źródło: www.vf.is, celandnews.is