PolskaTragedia na jeziorze Ukiel. Zginął, ratując syna. Ratownik komentuje

Tragedia na jeziorze Ukiel. Zginął, ratując syna. Ratownik komentuje

Po tym, jak w olsztyńskim jeziorze Ukiel utonął 36-latek, ratując życie syna, zapytaliśmy doświadczonego ratownika, jak najlepiej wyciągnąć z wody topiące się dziecko. Ma kilka ważnych rad, z których jedna jest kluczowa.

Tragedia nad jeziorem Ukiel
Tragedia nad jeziorem Ukiel
Źródło zdjęć: © East News | Hubert Hardy/REPORTER

09.09.2024 17:24

36-latek był nad jeziorem z trzema synami. Wybrali się na niestrzeżoną plażę. Jeden z nich, siedmioletni, w pewnym momencie zaczął się topić. Ojciec ruszył mu na ratunek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Trzymał ręce w górze, podpierał swojego syna, żeby mógł zaczerpnąć powietrza. Robił to, chociaż sam już tracił ostatni oddech. Nie walczył o siebie, tylko o dziecko - mówił Polakowski.

Kiedy na brzeg wydobyto ciało ojca, próbowano go reanimować. Jednak nie udało się przywrócić mu życia.

Ekspert radzi, jak ratować dziecko

Po tym zdarzeniu zapytaliśmy doświadczonego ratownika Sławomira Michalaka, który jest szefem WOPR-u w Iławie, jak najbezpieczniej ratować dziecko w takich sytuacjach. Jak się okazuje, pod pewnymi względami te przypadki są tak samo trudne, jak tonących dorosłych.

- Tonące dziecko w praktyce może mieć siłę dorosłej osoby, jeśli kogoś złapie – podkreśla. - To jest odruch bezwarunkowy. Uścisk takiego dziecko jest bardzo silny. Tu swoje robi ludzki instynkt.

- Na to, jak kogoś ratować, wpływa wiele czynników, np. czy to końcowa faza tonięcia, czy początkowa – dodaje Sławomir Michalak. - Jeżeli nad wodą widać już tylko ręce, to najbezpieczniej jest zawsze podpłynąć od tyłu, żeby nie dać się złapać tonącemu. On wtedy nie widzi ratującego, wtedy można działać. Jeśli byśmy podpłynęli od przodu, to może mieć zastosowanie powiedzenie, że "tonący chwyta się brzytwy" i on może pociągnąć nas na dno. Podpływając od tyłu, takie małe dziecko można wtedy złapać pod pachami, położyć się na plecach i utrzymywać jego głowę nad powierzchnią wody. Chwyt ratowniczy się zakłada przez obydwie ręce i łokciem się wypycha klatkę, utrzymując głowę nad powierzchnią wody.

W tym roku od 1 kwietnia zanotowano w Polsce 287 utonięć, z czego 20 to dzieci.

Zdecydowanie częściej w wodzie tracili życie mężczyźni (250 przypadków).

W morzu było w tym roku 15 takich zdarzeń, w rzekach 69, a najwięcej w jeziorach - aż 190. Pozostałe 13 przypadków dotyczy innych zbiorników z wodą, np. basenów.

Jeżeli chodzi o podział na województwa, to Warmińsko-Mazurskie zdecydowanie przoduje w tej statystyce. W tamtejszych jeziorach i rzekach zginęło aż 41 osób.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)