Trafią przed sąd za koszulki "Głosuję na Bronka"?
Czy gdańscy radni agitowali przed wyborami prezydenckimi, przychodząc w koszulkach z napisem "Głosuje na Bronka" na sesję? Sprawę bada policja na wniosek anarchistów z Grupy Inicjatywnej "Nic O Nas Bez Nas".
"Głosuję na Bronka" - za włożenie koszulek z takim napisem grupa gdańskich radnych PO może trafić przed sąd. Nietypowe stroje, założone na sesję pod koniec czerwca - na krótko przed wyborami prezydenckimi - oburzyły bowiem anarchistów, przyglądających się obradom. Wśród osób, które włożyły koszulki z napisem, byli m.in. Jerzy Borowczak, Piotr Skiba, Marcin Skwierawski, Agnieszka Owczarczak i Mirosław Zdanowicz.
Zawiadomienie w sprawie agitacji trafiło do prokuratury. A ta przekazała sprawę policji, bo to nie przestępstwo, a wykroczenie, za które grozi nawet 5 tys. zł grzywny. Prawo zabrania bowiem prowadzenia kampanii wyborczej na terenie urzędów.
- Wpłynęło do nas pismo z wnioskiem o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie prowadzenia agitacji wyborczej w siedzibie urzędu administracji - potwierdza asp. Magdalena Michalewska, rzecznik gdańskiej policji. - Postępowanie zostało wszczęte i wyjaśni, czy popełniono wykroczenie i czy istnieją podstawy do wystąpienia do sądu z wnioskiem o ukaranie. Cały czas trwają przesłuchania radnych i świadków.
Policja konsultowała się już z Krajowym Biurem Wyborczym, żeby to stwierdziło, czy koszulki z takim napisem to rzeczywiście był przejaw agitacji. - Otrzymaliśmy odpowiedź, że nie są organem właściwym, by to stwierdzić - informuje rzecznik.
Policja zbiera więc teraz materiał dowodowy. I tu sytuacja się komplikuje, bo w tym czasie Jerzy Borowczak został posłem. Sprawa może więc trafić do kancelarii Sejmu.
- Jeśli zebrany materiał da podstawy, żeby skierować wniosek do sądu przeciwko radnym, policjanci będą musieli wystąpić do marszałka o zniesienie immunitetu panu Borowczakowi. Jednak, czy tak się stanie, to dopiero wykaże postępowanie - wyjaśnia Michalewska.
Związany z anarchistami Michał Jaśkiewicz, który oskarżył radnych o prowadzenie agitacji, twierdzi, że bardziej niż na ich skazaniu zależy mu na pokazaniu opinii publicznej problemu upartyjnienia samorządu. - Widzimy teraz, jak wielką hipokryzją było wyborcze hasło PO "Z dala od polityki". Jej członkowie jednocześnie agitowali na rzecz swojego partyjnego kandydata w trakcie sesji Rady Miasta - wskazuje Jaśkiewicz.
Jego zdaniem, koszulka z hasłem "Głosuję na Bronka" nie jest wystąpieniem w imieniu lokalnej społeczności, do czego zobowiązuje mandat radnego, ale wystąpieniem partyjnych działaczy. - Przecież kompetencje prezydenta Komorowskiego nie wiążą się np. z podwyżkami cen wody w Gdańsku, a to jest sprawa, która interesuje mieszkańców i powinna interesować ich reprezentantów - podkreśla Jaśkiewicz.
Polecamy w wydaniu internetowym: W piątek nie pozwiedzamy m.in. Daru Pomorza