Toksyczna roślina pojawiła się w Warszawie. "Jest śmiertelnie niebezpieczna"
Wystarczy kilka ziarenek. Człowiek robi się bardzo agresywny, ma zaburzenia rytmu serca i zapada w śpiączkę. W Warszawie pojawiła się niezwykle toksyczna roślina – bieluń dziędzierzawa, nazywana "haszyszem Targówka". Zażywają ją zwłaszcza młode osoby. – Pacjent stanowi zagrożenie dla siebie i innych. Zjedzenie tej rośliny grozi śmiercią – mówi Wirtualnej Polsce dr Jarosław Szponar, wojewódzki konsultant ds. toksykologii w Lublinie.
Najgorzej jest późnym latem i jesienią. To wtedy dojrzewają owoce bielunia dziędzierzawy. Między rozłożystymi liśćmi łatwo dostrzec zielone kule wielkości kurzego jaja. Są pokryte ostrymi kolcami. W środku skrywają małe nasiona.
- Trafia do nas wielu pacjentów po zatruciu bieluniem. To jest dramat. Są niezwykle agresywni. Są w takim stanie, że mogą zrobić krzywdę sobie i innym. W najgorszych przypadkach dochodzi do śpiączki i śmierci – mówi dr Jarosław Szponar.
Roślina pojawiła się w ostatnich tygodniach nad warszawskim Kanałem Żerańskim. Nieświadomi zagrożenia mieszkańcy zrywają jej kwiaty i owoce. Lekarze przestrzegają przed kontaktem z bieluniem dziędzierzawą. – Wystarczy niewielka ilość, by się zatruć. Pierwsze objawy to suchość w ustach, rozszerzone źrenice i słowotok. Mogą wystąpić nawet kilka godzin po spożyciu. Zatrucie i jego objawy trwają od kilkunastu godzin do nawet kilku dni – mówi dr Szponar.
Pacjenci po zatruciu bieluniem stają się bardzo pobudzeni i agresywni. Mają omamy wzrokowe i słuchowe. Zaczyna się pojawiać dezorientacja, silne bóle głowy, halucynacje, paranoja, a w konsekwencji psychoza. – Po zażyciu tej rośliny pacjent jest czerwony jak burak, gorący jak piec, suchy jak pieprz, ślepy jak nietoperz i pobudzony jak tygrys w klatce. W najgorszych przypadkach pacjent zapada w śpiączkę atropinową, bo to właśnie ten środek zawierają nasiona bielunia. W najgorszym wypadku dochodzi do zaburzeń rytmu serca i śmierci – przyznaje wojewódzki konsultant ds. toksykologii.
Bieluń od dawna wykorzystywany jest jako naturalny narkotyk. Osoby sięgające po używki zjadają nie tylko jego owoce, ale także palą liście i parzą z nich napary. Informacje o bieluniu można znaleźć na wielu forach dotyczących narkotyków. Często są to jednak przestrogi.
"Nie znam nikogo, kto po zjedzeniu bielunia nie miał bad tripa, który wyglądał jak dwa dni w piekle. Początek z suchością w ustach i goryczą nie do usunięcia, potem ostre delirium z realistycznymi urojeniami, niewyobrażalnymi koszmarami, amnezja, a koniec w szpitalu, podłączeni pod kroplówkę z rozje…ymi źrenicami przez następne kilka dni, a w konsekwencji fotofobią, nabytymi lękami, uszkodzeniem wątroby i nerek. To nie zabawka, tym się można zabić" – pisze jeden z użytkowników. Wielu opisuje jednak swoje doświadczenia po zażyciu rośliny.
W Polsce nie ma żadnych statystyk dotyczących zatruć bieluniem. Wszystkie są jednak bardzo niebezpieczne. – Mamy wielu takich pacjentów, niektórych nie udaje się uratować. Najczęściej są to młode osoby, kilkunastoletnie, które eksperymentują z takimi rzeczami. Po bielunia sięgają jednak także doświadczeni narkomani – mówi dr Szponar.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl