Świat"To wina polityków i prezesów"

"To wina polityków i prezesów"

- Forma i treść dialogu z polską mniejszością na Litwie nie jest taka, jaka być powinna. Musimy nad tym popracować - uważa Egidijus Meilunas, wiceminister spraw zagranicznych Litwy. Minister Meilunas uważa, że w porozumieniu najbardziej przeszkadza polityka.

"To wina polityków i prezesów"
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Jakubowski

13.05.2011 16:46

WP: Panie ministrze, Polacy na Litwie czują się dyskryminowani, mają poczucie krzywdy, że nie mogą pisać swoich nazwisk tak jak chcą, boją się o szkoły i podnoszą kwestię zwrotu ziemi. Jakie jest stanowisko władz litewskich? Czy Polacy słusznie czują się dyskryminowani?

Egidijus Meilunas: Zarówno nasz premier, jak i minister spraw zagranicznych, wielokrotnie przyznawali, że forma i treść dialogu wewnątrz Litwy, z mniejszościami, nie jest taka jak być powinna. Niestety, w obliczu kryzysu finansowego i cięć budżetowych, został zlikwidowany w MSZ departament ds. mniejszości narodowych. Ubolewamy nad tym, bo przedstawiciele mniejszości nie mają teraz, do kogo zadzwonić, przedstawić swoje potrzeby. Nie jest zadowalająca także wysokość finansowania projektów kulturalnych. Jednak to się zmieni. Premier Andrius Kubilius, powołał międzyresortową komisję, która ma się tym zająć i wesprzeć mniejszości.

WP: Wspomniał Pan, że dialog z mniejszościami, w tym z Polakami, nie do końca jest taki jak być powinien. Z czego wynika to, że obie strony nie mogą się porozumieć.

- Mówiąc o dialogu między władzami a Polakami na Litwie, mam na myśli problem z porozumieniem się nie z samymi Polakami, ale niektórymi ich przedstawicielami, prezesami polskich organizacji, którzy często występują w imieniu wszystkich Polaków na Litwie. Jako obywatel Litwy mam prawo powiedzieć publicznie, że nie zgadzam się z niektórymi postulatami i niektórymi ich stwierdzeniami. Uważam, że czasem te wypowiedzi odbiegają od rzeczywistości. To ciągłe powtarzanie, że trzeba walczyć z władzą litewską, która jest nastawiona antypolsko. To nie jest prawda. To nie jest ta droga. Oczekiwałbym, że przedstawiciele polskich organizacji na Litwie, będą mieli bardziej otwarte i racjonalne podejście. My ze strony rządowej zrobimy wszystko żeby poprawić, jakość tego dialogu.
Z drugiej strony, wracając do tych antypolskich ataków, to przypomina mi się zeszłoroczna sprawa schodów w Kaplicy Ostrobramskiej, zniszczonych podczas remontu. W polskiej prasie pojawiły się artykuły opisujące to, co się stało, jako "cios w polskość" i próby likwidacji śladów polskości. Tymczasem proboszczem kaplicy jest Polak. Jak Polak może podjąć próbę likwidowania śladów polskości? To był błąd konserwatorski, a nie działanie wymierzone w Polaków. Tak samo jest ze sprawą polskich szkół. Nikt nie chce likwidować na Litwie połowy polskich szkół. To absurdalne twierdzenie, ale jeśli nie ma wystarczającej ilości dzieci to szkołę się zamyka. Tak jest na Litwie i tak jest w Polsce, gdzie zamknięto kilka szkół litewskich, bo było za mało uczniów. Oczywiście, że taka sytuacja boli litewska społeczność, ale podchodzimy do niej ze zrozumieniem. Na Litwie zamknęliśmy więcej litewskich szkół niż tych należących do mniejszości. Tylko z powodów demograficznych. WP: Może problemy z porozumieniem wynikają z tego, że
nie wytłumaczono jasno, jakie są powody tych lub innych działań, że nikt nie spotkał się z Polakami i nie wyjaśnił im szczegółów zmian. Nie powiedział jasno, że to nie jest żaden atak na polskość?

- Niewątpliwie tak, ale moim zdaniem o takiej postawie Polaków decyduje mocne upolitycznienie i ostra postawa oraz wypowiedzi niektórych radykalnych polityków…

WP: Polskich czy litewskich polityków?

- Po obydwu stronach są tacy, ale może nie szukajmy już winnych. Specjaliści od oświaty, mam na myśli parlamentarzystów z odpowiednich komisji, jak i ministerstwo edukacji, jeszcze przed przyjęciem ustawy spotykali się z dyrektorami szkół, nauczycielami i tłumaczyli, dlaczego tak się dzieje i po co. Ja rozumiem, że nowa matura to wyzwanie dla uczniów polskich szkół, ale ona nie zacznie obowiązywać od jutra, zostanie wprowadzona stopniowo. Tak, więc na szczeblu profesjonalnym, ekspertów, jest dialog. Na szczeblu politycznym jednak wciąż słyszymy radykalne hasła polityczne i to jest to, nad czym musimy wspólnie pracować.

WP: Czyli problemem nie jest sama sytuacja Polaków na Litwie, ale polityka i brak porozumienia miedzy politykami?

- Ja uważam, że te kwestie podnoszone przez Polaków są zbyt upolitycznione.

WP: A gdyby zdjąć całą warstwę polityczną, to okazałoby się, że nie ma problemów?

- No może nie aż tak, ale zdecydowanie byłoby nam łatwiej. Może gdyby nam się udało zebrać grupę osób z Polski i Litwy, zajmujących się tymi problemami i zawieźć ich do każdej polskiej szkoły i każdej litewskiej, pokazać jak jest faktycznie, przekonaliby się, jakie są prawdziwe problemy. To mogłoby pomóc przezwyciężyć stereotypy i zwykłe przekłamania. Musimy spokojnie usiąść i porozmawiać. Nic więcej.

Rozmawiała Urszula Lesman
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)