"Jestem praktykującą katoliczką". Wyjaśnia dlaczego PiS tak zagłosował
Sejm odrzucił we wtorek projekt fundacji Kai Godek, który przewidywał kary za informowanie o możliwości przerwania ciąży w kraju i za granicą. "Nie potrzebujemy dzisiaj na emocjach rozchwiać kraju" - komentuje Małgorzata Wassermann, posłanka PiS, która głosowała za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.
We wtorek wieczorem Sejm odrzucił obywatelski projektu nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży i innych ustaw. Za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu było 300 posłów, w tym również posłowie PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostra wymiana zdań. Poszło o referendum w sprawie aborcji
Posłanka Małgorzata Wassermann w programie "Graffiti" w Polsat News zaznaczyła, że jest praktykującą katoliczką i jest przeciwna aborcji. - Ale uważam, że będąc funkcjonariuszem publicznym odpowiadam za to, co się dzieje w całym kraju - powiedziała parlamentarzystka, która była wśród 88 posłów PiS, którzy byli przeciwko projektowi.
- To był zły projekt. To projekt, który miał doprowadzić do skłócenia społeczeństwa - powiedziała Wassermann. - My nie potrzebujemy dzisiaj na emocjach rozchwiać kraju i doprowadzić do jeszcze większych podziałów społecznych - dodała.
Posłanka PiS dodała, że prawo aborcyjne w Polsce i tak jest "dość surowe". Projekt złożony przez Fundację Życie i Rodzina Kai Godek przewidywał kary za m.in. informowanie o możliwości przerwania ciąży w kraju i za granicą.
- Nie wprowadzajmy prawa, które jest drakońskie, na pewno nie będzie przestrzegane - skomentowała Małgorzata Wassermann.
Źródło: Polsat News, PAP
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ