Tak wyglądało porwanie Magdy
Dramat rodziców w Sosnowcu
Tam porywacz śledził matkę małej Magdy - zdjęcia
17.00 Mama z Madzią w wózku wychodzą z domu. Pani Katarzyna wyszła z domu w sosnowieckiej dzielnicy Pogoń we wtorek kilka minut po g. 17. Szła z córeczką, która spała w wózeczku. Zmierzała do swoich rodziców, którzy mieszkają przy ul. Wesołej w centrum miasta. Miała do pokonania 3 kilometry. Nie chciała jechać autobusem. Tuż po 17.20, na wysokości siedziby komisariatu policji przy ul. Żeromskiego zobaczyła, że ktoś za nią idzie.
(Fakt.pl/ap)
Dramat matki małej Madzi
17.25 Telefon do męża. Mama i jej córeczka były na wysokości przejścia podziemnego przy ul. 3 Maja, gdy po raz drugi zauważyła mężczyznę, który wydał jej się podejrzany. Nadal szła pchając wózek przed sobą. Dzwoniła też do brata i męża. Była w kontakcie z rodziną i szła przez centrum Sosnowca, dlatego była pewna, że jest tam bezpieczna.
Na chwilę przed porwaniem
17.45 Ktoś śledzi rodzinę? Kobieta z córeczką w wózku przechodził główną ulicą w centrum miasta czyli ul. Mościckiego na wysokości Liceum Ogólnokształcącego im. E. Plater. Tutaj znowu spostrzegła, ze ów mężczyzna za nią idzie. Niepokoi się. Jest podenerwowana. Ale widok wielu przechodniów uspokaja ją. To przecież centrum miasta.
Matka po uderzeniu traci przytomność
18.00 Dramat na mostku. Z ul. Mościckiego pani Katarzyna skręciła w lewo w ul. Anieli Urbanowicz. To mniejsza uliczka, ale stąd najbliżej było na osiedle, gdzie mieszkają rodzice. Po kilkuset metrach skręciła w lewo między bloki, aby przedostać się przez mostek na rzece Czarna Przemsza. Tutaj na ul. Legionów pod blokiem 2b miało dojść do napaści, po której matka straciła przytomność, a mała Madzia zniknęła z wózka.
(Fakt.pl/ap)