Tajwan niepodległy czy Tajwan zjednoczony z ChRL - czego chcą mieszkańcy wyspy?
Do niedawna, wydawało się, że pokojowe zjednoczenie Chin i Tajwanu jest kwestią czasu. Pekin za sprawę priorytetową i prestiżową uznawał połączenie kraju ze "zbuntowaną prowincją", a coraz szerszy strumień gotówki z kontynentu nieubłaganie przeciągał niewielką wyspę na jego orbitę. Jednak dziś do głosu coraz silniej dochodzi młode, patriotyczne i antykomunistyczne pokolenie, które nie identyfikuje się z krajem, leżącym pod drugiej stronie Cieśniny Tajwańskiej. Jak pisze z Tajwanu dla WP Hanna Shen, oni nie myślą o zjednoczeniu.
01.06.2015 | aktual.: 01.06.2015 13:40
W połowie maja władze Chin Ludowych ostrzegły stojącą na czele Demokratycznej Partii Postępu (DPP), największej partii opozycyjnej na Tajwanie, Tsai Ing-wen, aby nie próbowała poruszać idei niepodległości wyspy w trakcie swojej wizyty w USA. Pekin zdaje sobie sprawę jak ważna jest ta rozpoczęta w weekend podróż tajwańskiej polityk.
Tsai to nie tylko lider opozycji, ale także kandydatka na stanowisko prezydenta w wyborach, które odbędą się na Tajwanie w 2016 roku. Jak na razie wszystkie sondaże wyborcze, a także brak silnego kanadydata po stronie partii rządąacej, Kuomintangu (KMT), wskazuje że do władzy w przyszłym roku dojdą siły proniepodległościowe.
Badania opinii publicznej demonstrują też, że używany w ostatnich latach przez Kuomintang argument, iż DPP zdobywszy władzę wywoła wojnę z Chinami, nie działa już na Tajwańczyków.
Na Tsai głosy odda z pewnością młode pokolenie. Nie identyfikuje się ono z leżącymi po drugiej stronie Cieśniny Tajwańskiej Chinami. To ta grupa w zeszłym roku zorganizowała ogromny protest, tzw. Rewolucję Słoneczników, przeciwko prochińskiej polityce obecnych władz Tajwanu.
Skomplikowane sąsiedztwo
Pekin nie uznaje suwerenności Tajwanu i traktuje go jako zbuntowaną prowincję. Od 1949 r., kiedy chińscy nacjonaliści (Kuomintang) pokonani przez komunistów osiedlili się na Tajwanie, Chiny Ludowe i Tajwan były w stanie ciągłej konfrontacji.
Bardzo napięte stosunki panowały, gdy wyspą rządził w latach 2000-2008 z ramienia DPP prezydent Chen Shui-bian. To wtedy w 2005 roku chiński parlament uchwalił ustawę antysecesyjną. Stanowi ona że Pekin "zastosuje niepokojowe środki i inne konieczne metod" jeśli Tajwan wykona ruchy mające na celu osiągnięcie suwerenności.
Sytuacja na linii Pekin -Tajpej uległa poprawie po ośmiu latach rządów Chen Shui-biana. W 2008 roku władzę przejął Kuomintang, a prezydentem został Ma Ying-jeou. Ma i nacjonaliści widzą Tajwan jako część Republiki Chińskiej. Oficjalnie, rząd Republiki Chińskiej uznaje się za legalną władzę całego obszaru dzisiejszych Chin i Mongolii. Po rebelii komunistycznej w Chinach kontynentalnych władze czasowo przeniosły się na Tajwan.
Prezydent Ma zadeklarował, że za swojej kadencji Tajwan nie ogłosi niepodległości, a wyspa otworzy się gospodarczo przede wszystkim na ChRL. To miało zagwarantować Tajwanowi większe bezpieczeństwo, a także zachęcić Pekin, aby przestał marginalizować wyspę na arenie międzynarodowej.
Zwrot ku kontynentalnym Chinom
O tym, że za rządów KMT stosunki chińsko-tajwańskie stały najlepsze od 1949 r. miał świadczyć zwiększający się ruch turystyczny oraz ożywienie relacji handlowych i inwestycji po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej. Zawarto ponad 20 porozumień gospodarczych, które - jak obiecywały tajwańskie władze - miały pomóc gospodarce na wyspie.
Tak się jednak nie stało. Na polityce zbliżenia z Chinami skorzystały przede wszystkim duże grupy biznesowe. Dla przeciętnego Tajwańczyka, zwłaszcza dla młodych ludzi, porozumienia gospodarcze nie przyniosły nowych stanowisk pracy czy szans na zarobki, które pozwoliłyby na zakup własnego mieszkania.
Co więcej, okazało się, że wraz z napływem chińskiego kapitału na wyspę trafiła komunistyczna propaganda. Uprawiano ją nie tylko w mediach należących do tajwańskich biznesmenów inwestujących w Chinach, a przez to kontrolowanych przez Pekin. Na ulicach Tajpej pojawiali się demonstranci z czerwonymi flagami i członkowie tzw. Stowarzyszenia Patriotycznego - organizacji prawdopodobnie sponsorowanej przez Pekin i za swój główny cel stawiającej wchłonięcie wyspy przez komunistyczne Chiny.
Prokomunistyczne demonstracje były bardzo agresywne, np. jej uczestnicy używali przemocy wobec członków zakazanego w Chinach ruchu Falun Gong, organizującego na ulicach Tajpej wystawy poświęcone handlowi organami w Państwie Środka. W proceder pobierania organów od więzionych członków Falun Gong czy chrześcijan zamieszani są także oficjele partii komunistycznej w Chinach
Rakiety wymierzone w Tajwan
Polityka prezydenta Ma Yingjiu tzw. "dyplomatyczny rozejm" (waijiao xiubing) z Chinami nie spowodowała, że zmniejszyło się też zagrożenie ze strony Chin. Wzrosła liczba rakiet batalistycznych wycelowanych w Tajwan - w tej chwili wynosi ona 1,6 tys. sztuk.
Pekin nadal na każdym kroku stara się izolować Tajwan na arenie międzynarodowej. I tak na przykład, w wyniku presji komunistycznego reżimu na władzach Włoch Tajwan nie bierze udział w rozpoczętych niedawno targach Expo 2015 w Mediolanie. Pekin nie chciał, aby wyspa miała swój pawilon w części, w której prezentują się poszczególne kraje, i tak też się stało.
Rewolucja Słoneczników
Gdy 18 marca ubiegłego roku parlamentarzyści Kuomintagu próbowali szybko i bez specjalnych konsultacji ratyfikować kolejną umowę handlową z Chinami, tajwańscy studenci zajęli budynek parlamentu. 24-dniowa okupacja i pół milionowa demonstracja na ulicach Tajpej 30 marca przeciwko prochińskiej polityce prezydenta Ma Ying-jeou przeszły już do historii jako Rewolucja Słoneczników.
Ten zryw nieposłuszeństwa obywatelskiego przyczynił się do pobudzenia świadomości politycznej, wzrostu poczucia tożsamości tajwańskiej, a także do porażki Kuomintangu w wyborach samorządowych w listopadzie 2014 roku.
Od momentu klęski wyborczej KMT nie może się pozbierać. Żaden z liczących sią polityków tej partii nie chce stanąć na przeciwko przewodniczącej DDP Tsai Ing-wen w walce o prezydenturę.
Wszystkie sondaże pokazują, że kandydat KMT może liczyć na wynik w granicach 23-36 proc. Kandydatka opozycji może zaś dostać od 48 do 55 proc.
Kuomintang chce do Chin?
Kuomintang ma na razie nowego przewodniczącego, Erica Chu. To jeden z niewielu polityków tej partii, który w wyborach samorządowych odniósł zwycięstwo - zapewnił sobie reelekcje jako burmistrz największego miasta na wyspie Nowe Tajpej (New Taipei City).
Na początku maja Eric Chu udał się do Chin Ludowych. Tu spotkał się z prezydentem Chin Xi Jinpingiem. W trakcie rozmowy, przewodniczący Kuomintangu miał powiedzieć, co podała agencja prasowa Associated Press (AP), że jego partia w pełni popiera zjednoczenie z Chinami.
Ta uwaga cytowana przez AP wywołała burzę na Tajwanie. KMT, a także sam Eric Chu, próbowali ratować sytuację twierdząc potem, iż relacja AP zawarła "nieprawdziwe stwierdzenia".
Spotkanie szefa tajwańskiego Kuomintangu z prezydentem Chin miało dać jasny przekaz Tajwańczykom przed wyborami, że to tylko Kuomintang może zagwarantować pokojowe relacje z Chinami. Mieszańcy wyspy jednak coraz mniej wierzą w te zapewnienia.
Potwierdzają to także wyniki sondażów opublikowanych pod koniec kwietnia czołowy think tank Taiwan Brain Trust (TBT). Z danych wynika, że 71,8 proc. Ankietowanych Tajwańczyków nie popiera polityki obecnego prezydenta Tajwanu Ma Ying-jeou.
Przedstawienie polityków DPP jako awanturników, którzy po dojściu do władzy wywołają konflikt z Chinami, nie działa na mieszkańców wyspy. Ankieta TBT pokazuje że 51,2 proc. respondentów uważa, że partia DPP będzie w stanie zagwarantować pokojowy rozwój relacji z Chinami.
Kurs na USA
To właśnie m. in. o swojej wizji stosunków z Pekinem będzie w USA rozmawiać z przedstawicielami Departamentu Stanu i Pentagonu kandydatka DPP na stanowisko prezydenta Tajwanu. Tsai Ing-wen nauczona doświadczeniem poprzednich wyborów wie, że to, jak przedstawi swoją wizję w Waszyngtonie, może mieć wpływ na jej wygraną.
Ubiegając się o stanowisko prezydenta w 2012 roku, w trakcie wizyty w USA, Tsai nie przedstawiła zbyt klarownej strategii. Dodatkowo, Kuomintang w kręgach dyplomatycznych USA prowadził kampanię przedstawiająca ją jako awanturniczkę. To wszystko spowodowało, że administracja Obamy w 2012 dała jasno do zrozumienia że woli, aby swoją kadencję kontynuował Ma Ying-jeou. Tak też się stało.
Dziś sytuacja jest inna. USA widząc politykę ekspansji, jaką w Azji prowadzi Pekin, niekoniecznie będzie stawiać na prochińskiego polityka na wyspie.
Waszyngton widzi też, że rośnie poczucie tajwańskiej tożsamości. Pokazuje je m. in. sondaż TBT. Na pytanie jak określiłby Pan/Pani siebie - jako Tajwańczyk czy jako Chińczyk, 89,5 proc. proc. ankietowanych wybrało pierwszą opcję. Także zeszłoroczne protesty na wyspie pokazały USA, że do głosu dochodzi młode antykomunistyczne i patriotyczne pokolenie, dla którego państwo po drugiej stronie Cieśniny Tajwańskiej - Chiny Ludowe - jest zupełnie obcym lądem. Oni nie myślą o zjednoczeniu.
Tsai Ing-wen już przed wyjazdem do USA powiedziała, że jej polityka będzie oparta na utrzymaniu status quo Tajwanu. Według tajwańskiej polityk, ma być ono oparte na sojuszu z USA, który jest gwarancją tajwańskiej suwerenności i de facto niezgodą na zjednoczenie. Ta strategia, przedstawiona przez przewodniczącą DPP, zyskuje sobie poparcie Tajwańczyków, co również potwierdza sondaż TBT. Aż 74,1 proc. opowiada się za stanowiskiem Tsai Ing-wen, tj. utrzymaniem status quo i nieuznawania chińsko-tajwańskiego konsensusu z 1992 roku.
Także głosy płynące z Waszyngtonu są pozytywne. Daniel Russel, zastępca sekretarza stanu w departamencie ds. Azji Wschodniej i Pacyfiku, stwierdził, że USA nie zamierza opowiadać się po żadnej ze stron w wyborach i z niecierpliwością czeka, aby wysłuchać tego, co ma do powiedzenia Tsai Ing-wen.
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Zobacz także - Najlepsza inwestycja? Azja: