Szpital za dziesięć złotych
2-5 zł za wizytę u lekarza, 10 zł za pobyt
w szpitalu? To założenia projektu nowej ustawy zdrowotnej. Za osoby
ubogie płaciłyby ośrodki pomocy społecznej. Projekt przygotowany
przez resorty zdrowia oraz pracy i polityki społecznej został
rozesłany do uzgodnień międzyresortowych - informuje "Gazeta
Wyborcza".
Zgodnie z projektem od przyszłego roku mielibyśmy prawdopodobnie płacić: 2 zł za wizytę u lekarza rodzinnego (czyli też za wizytę z dzieckiem u pediatry)
. 3 lub 5 zł mielibyśmy płacić za wizyty u specjalistów. Na to zgodę łatwiej będzie uzyskać: "Te opłaty są po to, żeby ograniczyć liczbę niepotrzebnych wizyt. Na usługi darmowe popyt jest nieograniczony" - tłumaczy Adam Kruszewski, współautor programu opłat, który już jesienią ubiegłego roku przygotował dla wicepremiera Hausnera zespół ekspertów pod kierunkiem Michała Boniego - czytamy na łamach gazety.
10 zł miałby kosztować pobyt w szpitalu - niezależnie od czasu jego trwania. Ale ekspertom wicepremiera Hausnera nie podoba się to. Woleliby raczej, by 10 zł wynosiła opłata za każdy dzień w szpitalu, przy czym pacjent maksymalnie płaciłby za np. 10, 14 czy 20 dni. Gdyby leżał dłużej, nie zapłaciłby więcej niż np. 200 zł. Inwalidzi wojenni raz dostawaliby na leki specjalny ryczałt. Ten zapis ograniczyłby nadużycia. Dziś każda recepta wypisana na inwalidę wojennego jest bezpłatna. W 2003 r. na refundację tych recept NFZ wydał prawie 474 mln (8%!) z 5,5 mld zł przeznaczonych na refundację leków ogólnie - podaje gazeta.
Częściowo odpłatne byłyby sanatoria (płaciłoby się za koszty przejazdu oraz - częściowo - za jedzenie i zakwaterowanie). Płacilibyśmy też za karetkę lub śmigłowiec, jeśli ich wezwanie nie wiązałoby się z ratowaniem zdrowia lub życia. Z opłat wyłączone byłyby osoby niepełnosprawne - informuje "Gazeta Wyborcza". (PAP)