Szkolenia... na nic?
(Archiwum)
Stowarzyszenia bezrobotnych z
województwa podlaskiego krytykują szkolenia zawodowe
przygotowane za pieniądze z Funduszu Phare 2000, bo ich zdaniem,
nie odpowiadają potrzebom lokalnego rynku pracy.
Odbyło się w Białymstoku inauguracyjne posiedzenie Wojewódzkiej Rady Bezrobotnych, w jej skład weszli m.in. przedstawiciele sześciu organizacji bezrobotnych z Białegostoku, Augustowa, Grajewa, Suwałk, Kolna i Bielska Podlaskiego.
Na spotkaniu mówiono o szkoleniach w ramach programu odnowy zawodowej, realizowanego dzięki pieniądzom z UE i budżetu państwa. Program ma kosztować około 2 milionów euro - jego zadaniem jest przeszkolenie na Podlasiu 3,3 tysiąca osób.
Potrzeby zawodowe określono na podstawie informacji z pół tysiąca przedsiębiorstw, gmin, dotyczących najbliższych inwestycji, danych urzędów pracy i opinii ekspertów. Jednak stworzony system kursów nie podoba się organizacjom bezrobotnych. Ich zdaniem, takie kursy jak fryzjer-wizażystka, przewoźnik, bukieciarz czy wikliniarz nie są potrzebne.
„Potrzebni są doradcy podatkowi, psychoterapeuci” - mówiła przedstawicielka jednej z tych organizacji. Niektórzy bezrobotni chcieli mieć gwarancję, że po przeszkoleniu znajdą pracę.
Przedstawiciel konsorcjum realizującego projekt tłumaczył, że zmiany w projekcie mogą być dokonywane i cykl kursów nie jest jeszcze zamknięty. Tłumaczył też, że takich zawodów, jak doradca podatkowy czy psychoterapeuta, nie można zdobyć na kursach.
Mimo krytyki stowarzyszeń skupiających bezrobotnych, chętnych do wzięcia udziału w szkoleniach jest bardzo wielu.
Bezrobocie w Podlaskiem sięga 15,7 proc., w urzędach pracy zarejestrowanych jest blisko 90 tysięcy osób.