Szkody po przejściu nawałnicy na Dolnym Śląsku
Usuwanie wiatrołomów na drodze z Jawora do Świerzawy (PAP/Adam Hawałej)
Zerwane dachy, uszkodzone linie energetyczne i telefoniczne, powalone drzewa i zalania - to efekt kilkudziesięciominutowej nawałnicy, która przeszła w nocy z środy na czwartek nad Dolnym Śląskiem.
Tylko w samym powiecie górowskim, który najbardziej ucierpiał podczas burzy, od północy zanotowano już ponad 240 interwencji - poinformował oficer wojewódzkiego stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Na terenie powiatu Góra prawie stu strażaków bez przerwy pracuje nad udrożnieniem dróg, które tarasują powalone drzewa. Jeżdżą także do zalanych domostw i piwnic oraz zabezpieczają zerwane dachy.
Do tych ostatnich wypadków doszło m.in. we wsi Worszyn Wielki, gdzie wiatr porwał dach od stodoły oraz domu mieszkalnego i w miejscowości Rudna Wielka, gdzie poodpadały dachówki tworzący wielkie wyrwy w jednym z budynków - powiedział Dariusz Onichimowski z komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Górze.
Burze z ulewnymi deszczami od godziny 20.00 przechodziły przez Dolny Śląsk. Prędkość wiatru dochodziła do 70 km/h, ale lokalnie musiała być jeszcze większa - powiedział dyżurny synoptyk z wrocławskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Strażacy w kilku powiatach, które dotknęła nawałnica, cały czas otrzymują nowe zgłoszenia o szkodach wyrządzonych przez wichurę.
Podobne interwencje zanotowano m.in. w Legnicy i okolicach Jawora, gdzie strażacy wyjeżdżali głównie do usuwania zawalonych drzew.
Cały czas meldunki dotyczące tej sytuacji zmieniają się, otrzymujemy nowe zgłoszenia dotyczące skutków burzy - powiedział oficer dyżurny komendy miejskiej PSP w Legnicy.(miz)