Szkocki trawler "złapał" w sieć rosyjską łódź podwodną?
Kapitan szkockiego trawlera Angus Macleod twierdzi, że rosyjski okręt podwodny prawie wciągnął jego łódź pod wodę. - Od 30 lat pływam i nigdy nie doświadczyłem czegoś podobnego - powiedział "The Telegraph".
Ta niezwykła historia wydarzyła się około 18 kilometrów na wschód od przylądka Butt of Lewis na północno-zachodnim krańcu Szkocji. Głębokość morza w tym miejscu wynosi - jak twierdzą rybacy - prawie 110 metrów.
Nagle coś zaczepiło o linę jednej z rzuconych sieci. Ciągnięty za łodzią włok "ożył". Zaczął wyprzedzać trawler. Angus Macleod musiał zwiększyć obroty silnika i dać "całą naprzód", by nie zostać wciągniętym pod wodę przez własną sieć.
Przez 15 minut trawler "gonił" własny włok. Ta pogoń mogła zakończyć się tragicznie dla załogi. Na szczęście lina, o którą zaczepił tajemniczy obiekt, pękła.
- Mówią, że to mógł być wieloryb. Bzdura. To było coś innego. Coś stworzonego przez człowieka. Już nie raz wieloryb zaplątał nam się w sieć, ale nigdy nie przydarzyło nam się coś podobnego - twierdzi Macleod.
Co to było? Rybacy nie mają wątpliwości: ich zdaniem w sieć zaplątała się łódź podwodna.
- Powiedziano mi, że tego dnia w tym rejonie nie było żadnego okretu pod
wodnego naszej marynarki. Nie było tam też żadnego okrętu NATO. Czy to możliwe, że pływał tam jakiś okręt, który nie należy do NATO? - pyta retorycznie rybak.
Brytyjskie media podejrzewają, że mogła to być rosyjska łódź podwodna. Nie byłby to pierwszy przypadek, gdy zauważono rosyjską jednostkę w tym rejonie. Jesienią 2014 roku brytyjskie wojsko przez kilka tygodni prowadziło przy pomocy sojuszników z NATO intensywne poszukiwania wzdłuż zachodniego wybrzeża Szkocji po tym, jak miał zostać zauważony peryskop niezidentyfikowanej łodzi.
Źródło: "The Telegraph"