Szczyt na Alasce, szczyt w Białym Domu. Kto jest wygranym, a kto poniósł porażkę?
- Podczas szczytu na Alasce wydawało się, że Putin jest lepszy w tej grze. Na szczęście Ukraina i Zachód odrobiły te straty w Białym Domu. Także Trump. Pierwsza połowa meczu była przegrana, w Waszyngtonie wynik się wyrównał – mówi Wirtualnej Polsce Bartosz Cichocki, były ambasador RP w Kijowie.
Przypomnijmy: w poniedziałek prezydent Wołodymyr Zełenski pojawił się w Białym Domu, aby spotkać się z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Razem z nim pojawiła się również grupa europejskich przywódców. Wcześniej Trump spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na Alasce.
Dla rosyjskiego dyktatora był to powrót na salony. Po rozpoczęciu przez Moskwę pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w 2022 r. większość krajów zachodnich odsunęła go na margines. Mimo to spotkanie nie przyniosło przełomu. Przez opinię publiczną zostanie zapamiętany jako spotkanie dwóch prezydentów wielokrotnie ściskających sobie dłonie i uśmiechających się do siebie, wymieniających uprzejmości.
Uprzejmości wymieniano również na początku spotkania Zełenskiego z Trumpem i przywódcami europejskimi w Białym Domu. A ukraiński prezydent - mając w pamięci poprzednią wizytę, która zakończyła się awanturą - nazwał poniedziałkowe spotkanie "najlepszym", jakie odbył do tej pory z Trumpem. Co się działo za zamkniętymi drzwiami na obu szczytach - tego nie wiemy. Wiadomo, że po naradzie w Waszyngtonie padły deklaracje gwarancji bezpieczeństwa ze strony Zachodu i USA dla Ukrainy oraz kontynuacji negocjacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Izolacja Putina. "Teraz już nie działała"
"Ukraina i Zachód odrobiły straty w Białym Domu"
Zdaniem Bartosza Cichockiego, najważniejszą wartością spotkania w Białym Domu były tzw. damage control (działania ratunkowe mające na celu zminimalizowanie strat – przyp. red.) po katastrofie na Alasce.
- I ułatwienie Trumpowi odrobienia wizerunkowej porażki po spotkaniu z Putinem. Amerykański prezydent w Białym Domu rekompensował wrażenie uległości wobec dyktatora i zbrodniarza zbliżeniem do Europejczyków. Także wyjściem naprzeciw niektórym oczekiwaniom ukraińskim. Grunt, że Zachód nie stracił Stanów Zjednoczonych – mówi WP Bartosz Cichocki, ambasador Polski w Ukrainie w latach 2019-2023.
W jego ocenie na Alasce wydawało się, że Putin jest lepszy w tej grze.
- Na szczęście Ukraina i Zachód odrobiły te straty w Białym Domu. Trump również. Proszę zwrócić uwagę, że przy jednym stole z Trumpem zasiadła większość liderów europejskich znana z tego, że swego czasu mocno krytykowała lidera Republikanów. I w ostatnich wyborach w Stanach Zjednoczonych, delikatnie mówiąc, nie kibicowała Trumpowi. To, że jednak dziś potrafią mówić i zachowywać się w taki sposób, że gospodarz Białego Domu ich słucha, skutkuje tym, że udaje im się przemycić bardzo ważne elementy dla zakończenia wojny: zawieszenie ognia, wsparcie Ukrainy i presję ekonomiczną na Rosję – ocenia były ambasador RP w Kijowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Trump do Zełenskiego: Nie jestem zwolennikiem zawieszenia broni"
I jak dodaje, sukces spotkania w Białym Domu polega też na tym, że szczyt na Alasce nie poszedł za daleko.
- Dla mnie największą zagadką jest odpowiedź na pytanie, co powoduje, że Trump wydaje się realnie przekonany, że Rosja jest gotowa do pokoju. Skąd to się bierze? Z jakichś ustaleń gospodarczych? Teraz sobie wyobraził, jak kiedyś Niemcy wierzyli, że jak zwiążemy Rosję z Europą rurociągiem Nord Stream i jakimiś gigantycznymi inwestycjami, to Rosja nie będzie już chciała z nami wojować, tylko będzie z nami współpracować? Czy czymś innym? Wydaje mi się jednak, że Trump autentycznie jest przekonany o tym, że Putin zmienił swój stosunek – mówi Bartosz Cichocki.
"Mam wrażenie, że obecnie jest remis"
Kto więc po tych dwóch szczytach na Alasce i w Białym Domu może czuć się zwycięzcą, a kto przegranym?
- Mam wrażenie, że obecnie jest remis. Jeśli weźmiemy porównania piłkarskie, to pierwszą połowę meczu Ukraina i Zachód przegrały. Także Trump. W Waszyngtonie wyrównaliśmy wynik. Natomiast zobaczymy, co będzie dalej, bo już się pojawiają doniesienia, że spotkanie z Putinem będzie bardzo szybko. I kto będzie lepszy w tej rundzie. Mogę sobie wyobrazić kolejne Anchorage na Alasce i znowu będziemy przegrywać do przerwy. Nie zapominajmy, że to jest proces, który trwa i będzie trwał – komentuje Bartosz Cichocki.
Według rozmówcy Wirtualnej Polski, prezydent Trump jest bardzo wyczulony, może nawet za bardzo - na swoje kwestie wizerunkowe.
- I na to, co o nim piszą. Ma to swoje plusy i minusy. Za Alaskę spadła na niego lawina krytyki, więc uznał, iż najlepiej będzie zaprosić do Waszyngtonu liderów europejskich państw i wykaraskać się z wizerunkowego kryzysu. Z drugiej strony ta cecha, jeśli ją dobrze odczytuję, powoduje, że kto ostatnio od Trumpa wychodzi, ten go przekonał – uważa Cichocki.
I jak podkreśla, dzisiaj Trump wraca na łono transatlantyckiej rodziny.
- Wydaje się, że trzyma się statusu arbitra, a nie sojusznika Ukrainy. To kardynalna zmiana od czasów przed prezydenturą Trumpa. Jest arbitrem wysłuchującym obu stron, a nie tylko Putina – twierdzi były ambasador.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poseł PiS o spotkaniu w USA. "Nie było tam za dużo do ugrania"
Z kolei płk rez. Maciej Matysiak, były zastępca Szefa Służby Kontrwywiadu i ekspert fundacji Stratpoints ocenia, że obecnie nie ma jednoznacznie wygranych ani przegranych.
- Każdy traci, a narracyjnie zyskuje tyle, ile może zyskać w tej sytuacji. Putin tą wojną swoich celów nie zrealizował. Nawet jeśli utrzyma, a zapewne utrzyma terytoria ukraińskie, można powiedzieć, że poszerzył swój zakres działania, czyli jakby zrealizował więcej niż stan wyjściowy. Ale to nie jest dla niego sukces, który sobie zakładał, rozpoczynając pełnoskalową inwazję. De facto wojna obnażyła wszystkie słabości Rosji - mówi Wirtualnej Polsce Maciej Matysiak.
Według byłego wiceszefa SKW, to, co musiało zaboleć Putina po szczycie w Białym Domu, to na pewno jedność przywódców europejskich.
- Rosyjski dyktator poczuł się dowartościowany po spotkaniu z Trumpem na Alasce. Amerykański prezydent potraktował go tam na równi ze sobą. Spowodował, że Rosja wróciła na salony. Było to mocno niesprawiedliwe wobec Zełenskiego. Z kolei szczyt w Białym Domu pokazał, że europejscy liderzy grają razem i mobilizują Trumpa, żeby nie dał się "wbić" w rosyjską narrację. Mitygują go mocno. Europa jasno i wyraźnie zadeklarowała poparcie dla Ukrainy. Zarówno finansowe, polityczne i militarne. To na pewno jest jakaś porażka Putina, który nie zrealizował swoich celów i zjednoczył Europę – podsumowuje płk rez. Maciej Matysiak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski