"Szambo wybiło w zlewie". Lokatorzy kamienicy od miesiąca żyją w smrodzie
Mieszkańcy łódzkiej kamienicy od miesiąca mają do dyspozycji jeden kran z bieżącą wodą, zamontowany w bramie. Niektórzy muszą chodzić z wiadrami na 4. piętro. Wszystko przez awarię rury kanalizacyjnej. Właściciel kamienicy umywa ręce, a kontrola sanepidu nie wykazała nieprawidłowości.
Smród fekaliów to codzienność mieszkańców kamienicy przy ul. Sosnowej w Łodzi. Na początku października w budynku pękła rura wodociągowa na paterze. Przyjechali pracownicy, zainstalowali kran w bramie i nic nie naprawili. Od blisko miesiąca to jedyne źródło wody dla mieszkańców, żyjących w strasznych warunkach.
- Wstałem rano i poczułem straszny smród. Patrzę, a tu ścieki mi wybiły w zlewie i zalały kuchnię - opowiadał dziennikarzowi TVN24 pan Marian, który mieszka na parterze. - Czuję się, jakbym w ubikacji mieszkał.
Najbliżej mieszkającym sąsiadem pana Mariana jest jego imiennik. Obok drzwi do mieszkania stoi blaszana balia, do której spływają cuchnące ścieki. - Przez noc się zapełnia. Rano wylewam i tak w kółko - opowiada.
Dwaj mieszkający na parterze panowie - obaj noszący imię Marian - żartują gorzko, że są w uprzywilejowanej sytuacji, bo mają najbliżej do kranu z bieżącą wodą. - Takie luksusy - kpią.
W znacznie gorszej sytuacji jest mieszkająca na 4. piętrze pani Anna, której mąż choruje na stwardnienie rozsiane i jest przykuty do łóżka. Kobieta sama, kilka razy dziennie wnosi wiadra z wodą po schodach. - Przeżywamy piekło, chociaż na czas płacimy wszystkie rachunki - żali się.
W równie trudnej sytuacji jest też staruszka mieszkająca na 2. pietrze. Nie wychodzi z domu, więc wodę donoszą jej sąsiedzi.
Mieszkańcy przekonani są, że prowizoryczne naprawienie awarii jest celowym działaniem właściciela kamienicy, w której mieszkają. Uważają, że chce się pozbyć lokatorów, żeby sprzedać budynek. - Jesteśmy dla niego jak robactwo, co trzeba wytępić - mówił TVN24 pan Sławomir.
Właściciel odcina się od tych zarzutów. - Myślę, że jest odwrotnie. Komuś bardzo zależy na tym, żeby tak mi utrudnić zarządzanie tym budynkiem, żebym się poddał. Mam wrażenie, że ktoś chciałby przejąć ten budynek za bezcen. A lokatorzy chcą temu komuś pomóc - tłumaczył się telewizji. Uważa, że robi co w jego mocy, żeby naprawić awarię kanalizacji, a jedyną przeszkodą jest brak dostępnych wykonawców. Podobno pierwsze wolne terminy są na styczeń.
Mieszkańcy kamienicy zawiadomili sanepid, ale ten nie dopatrzył się nieprawidłowości. - Prawo mówi, że lokatorzy mają mieć dostęp do bieżącej wody. Przepisy nie precyzują jednak, gdzie taki punkt poboru ma się znajdować - tłumaczyła Ewa Krawczyk, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi.