Syria: nauczycielka została snajperką, by pomścić śmierć dzieci

Rebelianci z jej oddziału nazywają ją "Guevara". Jeszcze przed protestami Arabskiej Wiosny w Syrii działała w podziemiu i pomagała w wydawaniu opozycyjnej gazety. Ale to osobista tragedia zrobiła z niej rewolucjonistkę z karabinem w ręku. Jak opisuje "Telegraph", Guevara straciła 7-letniego syna i 10-letnią córkę podczas rządowego nalotu. Bomby spadły na jej dom w Aleppo. To jedno z miast, które wyjątkowo ucierpiało podczas ciągnącego się już od 22 miesięcy konfliktu.

Kobieta porzuciła pierwszego męża, który był za mało "rewolucyjny". Drugi mąż, rebeliant, też sprzeciwiał się, by brała udział w walkach. Ale Guevara postawiła na swoim. - Powiedziałam: skoro jestem wystarczająco silna, by unieść broń, dlaczego nie mogę walczyć? - cytuje ją brytyjska gazeta.

Mająca palestyńskie pochodzenie, przeszła szkolenie w obozie Hamasu w Libanie. Teraz walczy w oddziale 30 mężczyzn i chłopców, niektórzy mają 16 lat; jest jedyną snajperką. Skórzane buty na obcasie, spodnie w kolorze khaki, maskująca kurtka, dopasowany hidżab, wypielęgnowana twarz, delikatny makijaż - tak opisuje ją brytyjski dziennik.

Zabiła już 3, może 4 rządowych żołnierzy. - Nigdy nie można mieć 100-procentowej pewności, że nie żyją - mówi. Atakuje wieczorem, gdy cywile znikają z ulic. Czasami godzinami czeka na dobry strzał. Szybkość, ostrożność i cierpliwość - te cechy podkreśla.

- Nigdy nie zapomnę krwi moich dzieci, obiecałam się zemścić - mówi.

Według ONZ, od marca 2011 roku, gdy w Syrii wybuchła zbrojna rebelia, zginęło już 60 tys. ludzi. - Baszarze al-Asad, jesteśmy twoimi ludźmi, (...) proszę przestań zabijać nasze dzieci, przestań niszczyć naszą przyszłość - powiedziała rebeliantka agencji AP.