Superbakteria znów atakuje? Sanepid uspokaja, lekarze apelują: czas ogłosić epidemię
Lekarze alarmują i chcą ogłoszenia epidemii zabójczej bakterii, ale Wojewódzka Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna uspokaja. Mowa o Klebsiella pneumoniae, potocznie zwanej New Delhi, superbakterii która jest odporna na wszystkie antybiotyki. Zarażonych w Polsce jest już ponad 2300 pacjentów, a ich liczba ciągle wzrasta.
Bakteria New Delhi, czyli_ Klebsiella pneumoniae_ NDM jest odpowiedzialna między innymi za groźne dla życia zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowo - rdzeniowych i bardzo często doprowadza do sepsy, która kończy się śmiercią. Jest odporna na wszystkie antybiotyki, co oznacza, że nie można wyleczyć wywołanych przez nią śmiertelnie groźnych chorób. Gdy organizm zostanie zainfekowany przez New Delhi, można mieć jedynie nadzieję, że sam upora się z bakterią. Jeśli nie, zakażenie patogenem albo przybierze postać przewlekłą, albo doprowadzi do śmierci pacjenta.
Tysiące zakażonych
Do Polski superbakteria dotarła w 2011 roku. Pierwsze zachorowania zanotowano w Warszawie, a kolejne w 2012 roku w Poznaniu. Pacjenci zaczęli zarażać się nawzajem, ponieważ szpitale nie zastosowały wówczas odpowiednich środków ostrożności i mechanizmów zabezpieczających. W krótkim czasie liczba zachorowań zaczęła lawinowo rosnąć. Według danych z krajowego Ośrodka Referencyjnego ds. Lekowrażliwości Drobnoustrojów, w 2013 roku w całym kraju było 105 zakażonych, a w kwietniu 2016 r. ich liczba wzrosła do 1100. W tej chwili zakażonych jest około 2300 osób.
Według dr Tomasza Ozorowskiego, prezesa Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej, to czas, by ogłosić epidemię. - Dotychczasowe działania nie przyniosły żadnych efektów i czas na kolejne kroki. Ustawa o chorobach zakaźnych określa epidemię tak: "Wystąpienie na danym obszarze zakażeń lub zachorowań na chorobę zakaźną w liczbie wyraźnie większej niż we wcześniejszym okresie lub wystąpienie zakażeń dotychczas niewystępujących". My przed 2012 rokiem nie mieliśmy do czynienia z drobnoustrojem New Delhi. Ponadto z każdym rokiem liczba zachorowań dramatycznie wzrasta - mówi nasz rozmówca.
Sanepid uspokaja
Superbakteria obecna jest w większości warszawskich szpitali i zaczyna rozprzestrzeniać się poza granice miasta. Jednak Wojewódzka Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna w Warszawie listy zakażonych placówek nie ma i uspokaja: "to nie jest epidemia".
- "Epidemia" to w tym temacie bardzo niefortunnie użyte słowo. Absolutnie nie mamy z nią do czynienia. Jednak rzeczywiście, wzrasta problem pojawiania się tej bakterii w szpitalach. Nie tylko tych warszawskich, ale w całej Polsce. Jednak nie możemy mówić o epidemii - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik prasowy Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Warszawie Joanna Narożniak. - Sytuacja epidemiologiczna w mazowieckich szpitalach jest na bieżąco monitorowana przez zespoły kontroli zakażeń szpitalnych poszczególnych placówek medycznych oraz przez służby sanitarne powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych - dodaje.
Dane zebrane przez WSSE w Warszawie na podstawie zgłoszeń ze szpitali do poszczególnych PSSE województwa mazowieckiego są porównywane i zbliżone do danych KORLD, które mówią o 1328 zarejestrowanych przypadkach w 2016 roku. W pierwszym kwartale sanepid zanotował 218 zakażeń, a w trzecim kwartale 422. Według WSSE w Warszawie, w ostatnim kwartale 2016 roku liczba zanotowanych przypadków spadła do 385.
Jednak według prezesa Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej, sanepid zamiata problem pod dywan. - W moim przekonaniu warszawska Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna próbuje załagodzić i uspokoić sytuację. Według nich sytuacja jest lepsza, niż w rzeczywistości, czemu absolutnie zaprzeczają dane Krajowego Ośrodka Referencyjnego, do którego spływają wszystkie szczepy bakteryjne izolowane od pacjentów. Jest tego dramatycznie więcej, niż podaje warszawska stacja - komentuje dr Ozorowski.
"Poważne zagrożenie"
Superbakteria jest zagrożeniem przede wszystkim dla pacjentów przebywających w szpitalach, w których wykazano obecność New Delhi. - Mówimy tu o większości warszawskich szpitali. To także olbrzymie zagrożenie dla pacjentów, którzy mają tak zwane wrota do powstania zakażenia, typu: cewniki, ciała obce, lub są poddawani zabiegom operacyjnym. Jednak wciąż pierwszym warunkiem zakażenia jest przebywanie w szpitalu, w którym ta bakteria występuje - zaznacza epidemiolog.
- To bakteria, która powszechnie występuje w przewodach pokarmowych nie tylko pacjentów, ale także osób, które nie były hospitalizowane. Jednak ten szczep, o którym teraz mówimy, jest oporny na wszystkie antybiotyki. Zagrożenie jest naprawdę poważne - dodaje.