"Strzelec z metra" chce zostać burmistrzem Nowego Jorku
Bernhard Goetz - kandydat na burmistrza - jest powszechnie
znany, podobnie jak jego poglądy, a wielu nowojorczyków reaguje
entuzjastycznie, widząc go na ulicy. Miałby szanse na wygraną, gdyby nie jedna historia z przeszłości.
09.07.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Siedemnaście lat temu Goetz zranił w metrze z broni palnej czterech nastolatków, którzy - jak twierdził - chcieli go obrabować. Jedni wychwalali go pod niebiosa jako tego, który potrafił stawić czoło przestępcom, inni mówili o białym rasiście, który uznał, że wolno mu na własną rękę wymierzać sprawiedliwość.
Goetz jest biały, nastolatkowie, których postrzelił - czarni. Mieli już wcześniej konflikty z prawem, a w dodatku byli uzbrojeni, choć nie w broń palną, lecz w śrubokręty. Twierdzili, że nie próbowali napadać, a jedynie żebrali.
Goetza uniewinniono od zarzutu usiłowania zabójstwa, ale posłano go na osiem miesięcy do więzienia za nielegalne posiadanie broni.
Na ulicach Nowego Jorku ludzie do dziś rozpoznają Goetza, "Strzelca z metra", którego zdjęcia były swego czasu we wszystkich gazetach.
Goetz stara się co prawda o kandydowanie, ale też mówi, że stanowisko burmistrza Nowego Jorku nie jest jego celem, bo trzeba się na nim godzić z ogromną porcją głupoty. (mon)