Strażacy pracują w starych gumiakach
Poseł Waldemar Pawlak jako prezes Związku
Ochotniczych Straży Pożarnych w wyjściowym mundurze, prezentuje
się znakomicie. Szeregowym strażakom nie powodzi się tak dobrze:
gaszą pożary w starych gumiakach i... podartych mundurach -
narzeka "Super Express".
07.03.2006 | aktual.: 07.03.2006 07:06
Stanowisko głównego szefa Ochotniczych Straży Pożarnych, polega nie tylko na spijaniu śmietanki po udanych akcjach. Szef powinien myśleć o tym, w jaki sposób zapewnić im godne warunki do pracy. Bo nie dość, że narażają życie przy gaszeniu pożarów, to często nie mają nawet czym dojechać.
Stare gumiaki, drewniane drabiny, dziurawe mundury i rozpadające się samochody - tak wyposażona jest przeciętna jednostka OSP. - Średnio w roku do różnych akcji wyjeżdżamy nawet 300 razy. Często jesteśmy na miejscu wypadku przed państwową strażą. Nasz sprzęt jeszcze działa, ale już długo nie wytrzyma - mówią strażacy z OSP w podwarszawskim Piasecznie.
W takiej sytuacji jak oni jest większość ratowników. - Nasze losy leżą w rękach samorządów. To one dają nam pieniądze. Zawsze jednak są ważniejsze wydatki: zdrowie czy dofinansowanie edukacji - przyznaje Wojciech Miazga, prezes piaseczyńskiej OSP.
Włodarze gmin, które dają pieniądze na funkcjonowanie OSP najczęściej przypominają sobie o strażakach w chwilach pożarów, wypadków czy wichur - Wtedy jest za późno na myślenie o nowych wozach dla straży czy sprzęcie - mówią strażacy. Co w takiej sytuacji robi prezes straży? Panie Pawlak - niech Pan wreszcie zacznie myśleć o strażakach, o tym, jak zdobyć dla nich pieniądze! Prezesem nie jest się tylko od parady! - wzywa "Super Express".(PAP)