Stratfor: Rosję czeka fragmentacja
Jak będzie wyglądał świat za 10 lat? Jeśli wierzyć analitykom Stratforu - zupełnie inaczej niż obecnie. W ciągu przyszłej dekady ma nas czekać rozpad Rosji, znaczące osłabienie Unii Europejskiej i duże problemy Chin.
26.02.2015 | aktual.: 27.02.2015 17:04
Zdaniem ekspertów Stratforu - ośrodka analitycznego, nazywanego czasem "prywatnym CIA", którego specjalnością są długoterminowe prognozy geopolityczne - wydarzeniem przyszłej dekady będzie "fragmentacja" Rosji i utrata kontroli Moskwy nad regionami rosyjskich peryferiów.
"Przetrwanie Federacji Rosyjskiej w obecnej formie jest mało prawdopodobne" - czytamy w opublikowanej niedawno prognozie na lata 2015-2025. Powodem takiego rozpadu ma być ekonomia, a konkretniej całkowite fiasko przestawienia rosyjskiej gospodarki z uzależnienia od surowców. A ponieważ ich ceny są podlegają dużym wahaniom, to Rosja w końcu przestanie być zdolna do utrzymywania - jak określają to autorzy prognozy - "narodowej infrastruktury", szczególnie na peryferiach. Konsekwencje zdaniem Stratforu będą bardzo poważne: kolejne regiony rosyjskiego imperium mają dążyć do separacji. I tak według autorów analizy Karelia będzie starać się przyłączyć do Finlandii, a nadmorskie regiony na Dalekim Wschodzie - którym "bliżej do Chin i Japonii" - wybiją się na niepodległość. Ponadto, Moskwa straci wpływy na Kaukazie, a region Azji Środkowej czeka destabilizacja. Beneficjentem tego ma być m.in. Polska, która ma zyskać wpływy na Białorusi i Ukrainie i której rola w międzynarodowej polityce zdaniem Stratforu ma znacząco
wzrastać - to za sprawą strategicznego sojuszu Warszawy z Waszyngtonem. Wszystko ma się dokonać nie za sprawą gwałtownych rozruchów, lecz niejako samoczynnie. "Nie będzie żadnego powstania przeciw Moskwie, lecz zmniejszające się możliwości centrali do utrzymywania i kontroli Federacji Rosyjskiej sprawią, że pojawi się próżnia. To, co z w miejsce tej próżni się pojawi to indywidualne fragmenty federacji" - czytamy w analizie.
Kolos na glinianych nogach?
Czy taki scenariusz jest prawdopodobny? Zdaniem prof. Mark Katza z Uniwersytetu George'a Masona w Waszyngtonie, prawdopodobieństwo takiego wydarzenia w bliskiej przyszłości jest niskie.
- Takie prognozy są ciekawe, ale nie jako twarde tezy, lecz bardziej jako coś, co naświetlają pewne tendencje i problemy - ocenia w rozmowie z WP. - Oczywiście, możliwe, że Rosja się rozpadnie: w końcu ZSRR też upadł, a groźba fragmentacji zaprząta głowy na Kremlu od dawna. Ale wątpię, by to się wydarzyło w bliskiej przyszłości - dodaje.
Katz zgadza się jednak z tezą, że ewentualnym powodem rozpadu kraju będzie gospodarka.
- Jeśli popatrzymy na sojuszników Rosji, na których Moskwa opiera swój główny geopolityczny projekt Unii Eurazjatyckiej: Białoruś, Armenia, Kazachstan - to są sojusznicy z gatunku tych, którzy raczej biorą, niż dają. Utrzymanie tego projektu sporo Moskwę kosztuje. A to, przy gospodarce narażonej na wielkie wahania i jednoczesnej polityce konfrontacji z Zachodem może się dla Rosji źle skończyć - komentuje.
Jeszcze większym zagrożeniem według eksperta jest jednak system władzy.
- Putin rządzi dlatego, że pozwala swojemu środowisku się bogacić. Tyle, że jest to bogacenie kosztem państwa. Im dłużej to trwa, tym gorzej dla Rosji. W efekcie więc Putin sam dla siebie jest największym wrogiem - mówi profesor.
Z kolei w opinii Andrieja Kolesnikowa z ośrodka Carnegie Moscow, analiza Stratforu jest zupełnie nietrafiona.
- Rosyjskie regiony są całkowicie uzależnione finansowo od centrali. Ich przetrwanie zależy niemal w całości od lojalności wobec Moskwy, a ponadto są ściśle przez Moskwę kontrolowane.
Osłabienie Unii i problemy Chin
Równie złe czasy co dla Rosji, Stratfor wieszczy Unii Europejskiej. Co prawda UE ma za dziesięć lat nadal istnieć, lecz jej struktury będą - za sprawą wykluczających się priorytetów i interesów północy i południa Europy - jeszcze słabsze i mniej efektywne niż obecnie. Zdaniem analityków, Unia przestanie być siłą definiującą stosunki w Europie, które powrócą do formy mniejszych i bardziej ograniczonych sojuszy oraz relacji dwustronnych.
Jeśli wierzyć prognozie teksańskiego ośrodka, znaczące trudności napotkają też Chiny, które zdaniem Stratforu nie zastąpią Ameryki jako głównej potęgi światowej. Ich rozwój gospodarczy już zaczął hamować i nadal będzie się zmniejszać, co będzie wiązać się z problemami wewnętrznymi. Odpowiedzią Pekinu ma być zaostrzenie dyktatury partii komunistycznej i wzrost nacjonalizmu, który jednak nie przełoży się na agresywną politykę Państwa Środka wobec sąsiadów.
Stratfor to amerykański ośrodek analityczny z siedzibą w Teksasie. Obecna 10-letnia prognoza dla świata jest już piątą opublikowaną przez firmę, określającą się jako "prywatną agencję wywiadowczą". Nie wszystkie prognozy się sprawdziły: analitycy nie przewidzieli np. m.in. wybuchu wojny z terroryzmem. W obecnej analizie Stratfor szczyci się jednak przewidzeniem militarnego odwrotu USA z Bliskiego Wschodu, europejskiego kryzysu gospodarczego i spowolnienia chińskiej gospodarki.