Straszliwy plan Rosjan wobec obrońców Mariupola. Już chwalą się stertą ciał żołnierzy
Wraz z rozpoczęciem rosyjskiej ofensywy w bitwie o Donbas zaczął się szturm fabryki Azovstal w Mariupolu - ostatniego bastionu obrońców miasta. W podziemiach fabryki schroniło się także kilkuset cywilów. Kobiety i dzieci są rodzinami obrońców. Na fabrykę zrzucane są trzytonowe bomby burzące.
- Nikt i nic nie przekona Rosjan do ocalenia obrońców Mariupola. Pułk Azov i wszystko, co się z nim wiąże, musi zginąć, jako największy symbol ukraińskiej wojny. Ci, którzy jeszcze apelują o utworzenie korytarza ewakuacyjnego, litość, nie znają mentalności Rosjan i realiów wojny. Rosjanie chcą ich wszystkich pozabijać - mówi o wydarzeniach w Mariupolu gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojska lądowych.
Tłumaczy, że użycie ciężkich bomb burzących oznacza, że Rosjanie zamierzają pogrzebać obrońców w gruzach fabryki. Najcięższe bomby trzytononowe działają w ten sposób, że najpierw przebijają się przez stropy, by eksplodować z opóźnieniem, rozsadzając schron.
- Dla Rosjan pułk Azov jest największym wrogiem tej wojny. Już w latach 2014-2015 Azov zadał separatystom donbaskim duże straty, obronił Mariupol, co uniemożliwiło powstanie lądowego korytarza na Krym. Zniszczenie Azova zostałoby przedstawione przez propagandę jako wielki sukces tej wojny - mówi dalej gen. Skrzypczak.
- Czas obrony Mariupola jest limitowany dostępnością amunicji. Obrońcy mogą przez pewien czas walczyć w gruzach, bo przy zatarasowanych przeszkodami ulicach atakujący mają problem z wykorzystaniem wozów pancernych i czołgów - dodaje.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Rosyjskie propagandowe kanały na Telegramie rozpowszechniają filmy ze zdobytego wcześniej innego bastionu - fabryki Iljicza w Mariupolu. Pokazują zniszczony sprzęt wojskowy, zdobytą amunicję. Chwalą się także stertami ciał zabitych żołnierzy. "Wycofujący się nacjonaliści porzucili mundury i ciała poległych towarzyszy, nawet nie próbując ich pochować" - czytamy w jednej z takich relacji.
Mariupol. Dramatyczne wiadomości z ostatniej reduty
Po trwających ponad miesiąc walkach o Mariupol jego obrońcy (Pułk Azov oraz 36. brygada piechoty morskiej) zajmują już tylko teren zakładów Azovstal (patrz mapa). W fabryce, którą zbudowano w 1930 roku, istnieje system podziemnych pomieszczeń, które pozwoliły obrońcom urządzić tam bastion. Oprócz obrońców w podziemiach schroniły się w nim żony i dzieci żołnierzy. Obawiają się o swoje życie, bo według uciekinierów z Mariupola pod miastem działają obozy filtracyjne, w których Rosjanie poszukują osób związanych z pułkiem Azov. Po osobach wyselekcjonowanych ginie wszelki ślad.
- Wzywam polityków całego cywilizowanego świata do zorganizowania odpowiedniego "zielonego korytarza", zapewnienia jego bezpieczeństwa oraz natychmiastowej ewakuacji i ochrony ludności cywilnej, rannych żołnierzy i ciał poległych żołnierzy, aby ich pochować z honorami - ogłosił w niedzielę dowódca Pułku Azow mjr Denis Propopienko. Pokazał nagrania ze schronów, w których znajdują się kilkuletnie dzieci, nawet niemowlęta.
- Siły rosyjskie i ich sojusznicy z ługańskiej i donieckiej republiki ludowej wiedzą o tym, wiedzą o cywilach i chętnie podpalają fabrykę, zrzucając na nas bomby - dodał mjr Prokopienko, zwracając się do zachodnich polityków o wymuszenie na Rosji korytarza ewakuacyjnego.
Przed nim podobny apel nagrała starszy sierżant Ołena Kusznir, która została w mieście, aby ratować rannych i cywilów. Wcześniej udało jej się ewakuować z miasta swojego małego synka.
- Jeśli nie chcecie ratować Mariupola, uratujcie jego obywateli. Nie chcemy być bohaterami i męczennikami po śmierci. Ludzie chcą żyć i odbudować Ukrainę. Nie możecie powiedzieć, że nie wiedzieliście, bo wiedzieliście i mogliście działać - powiedziała. Sierżant Kusznir zginęła podczas jednego z ostatnich bombardowań pozycji obrońców.
Rosjanom ludzie są niepotrzebni. Tu może być cmentarz
Z kolei według rosyjskich mediów propagandowych wszyscy obrońcy Mariupola zostaną zlikwidowani, ponieważ minął czas postawionego ostatnio ultimatum dotyczącego kapitulacji. Według analityków wojskowych i władz ukraińskich oferta poddania się była prawdopodobnie pułapką zastawioną na obrońców. Rosjanie, ogłaszając ultimatum, nie wyznaczyli bezpiecznych tras przejścia.
Przed zbrodniczymi zamiarami Rosjan ostrzegł ukraiński polityk Sierhij Taruta. Jego zdaniem agresorzy potrzebują Mariupola i republik separatystycznych tylko do stworzenia pasa "szarej strefy" odgradzającej Rosję od reszty świata. - Szczególnie niepotrzebni są tu ludzie. Czy to będzie jakaś pseudorepublika, czy cmentarz, to ich absolutnie nie obchodzi. I tak było zawsze - napisał na Facebooku.
ZOBACZ TAKŻE: Mobilizacja Rosjan. Ekspert o sytuacji w Donbasie: to bardzo niebezpieczny sygnał
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski