Stephen Hawking obchodzi 75. urodziny
75. urodziny obchodzi Stephen Hawking, wybitny astrofizyk i kosmolog, popularyzator fizyki i jeden z najsłynniejszych współczesnych naukowców. Poza dorobkiem naukowym jest znany z licznych występów w telewizji, z serialami komediowymi włącznie.
Profesor Stephen Hawking to dziś prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny i lubiany naukowiec na świecie. Choć zajmuje się tak skomplikowanymi dziedzinami jak ogólna teoria względności czy mechanika kwantowa, to jest dziś prawdziwą (i być może jedyną) gwiazdą nauki.
Na koncie ma występy w filmach i serialach, nie tylko tych popularnonaukowych. Wystąpił między innymi w "Teorii wielkiego podrywu", gdzie gra samego siebie i zazwyczaj szydzi z zapatrzonego w niego Sheldona Coopera. Cięty dowcip to zresztą znak rozpoznawczy profesora. Zapytany w wywiadzie, czy uda nam się odkryć w kosmosie inteligentną formę życia miał odpowiedzieć: Nie ma pewności, czy udało nam się ją odnaleźć na Ziemi.
Rola celebryty najwyraźniej przypadła Hawkingowi do gustu. Fizyk stwierdził nawet, że widzi siebie w roli czarnego charakteru w jednym z filmów o Jamesie Bondzie. Sam stał się bohaterem filmu biograficznego, a w jego postać wcielił się Eddie Redmayne, nagrodzony za tę rolę Oscarem.
Film "Teoria wszystkiego" skupia się na chorobie, z jaką profesor walczy od 21. roku życia. Dziś przykuty do wózka i sparaliżowany w wyniku postępowania stwardnienia zanikowego bocznego, jeszcze na studiach był bardzo aktywnym fizycznie studentem. Jeździł konno i był członkiem czwórki wioślarskiej na Oxfordzie. Fakt, że przeżył tyle lat pozostając jednym z najbardziej wpływowych naukowców na świecie zakrawa na cud. Gdy zdiagnozowano u niego chorobę, lekarze nie dawali mu więcej niż 3 lata życia.
Autorowi "Krótkiej historii czasu" zawdzięczamy nie tylko pogłębienie wiedzy o czarnych dziurach. Hawking jest też znany z dość pesymistycznych przemyśleń na temat przyszłości naszego gatunku. W ostatnich latach przestrzegał między innymi przed ewentualnym kontaktem z obcą cywilizacją i rozwojem sztucznej inteligencji. W obu przypadkach może się to dla nas skończyć tragicznie - zagładą ludzkości. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem profesor się myli.