Polscy uczestnicy misji humanitarnej flotylli Sumud do Strefy Gazy wrócili w środę do Warszawy. Wśród nich jest poseł KO Franciszek Sterczewski. - Jeżeli ktoś próbował wykorzystać misję humanitarną do tego, żeby wywrzeć jakikolwiek nacisk polityczny, to nie od tego jest misja humanitarna - oświadczył w programie "Tłit" Wirtualnej Polski minister energii Miłosz Motyka (PSL).
- Są tezy, że państwo polskie robi coś w sposób niewystarczający. (Tymczasem - red.) Robi wszystko, żeby obywateli Polski chronić i im pomóc. Te ostatnie wydarzenia związane z flotyllą są też na to dowodem - powiedział Motyka, odnosząc się do zarzutów posła Sterczewskiego, który ocenił, że jest rozczarowany postawą Radosława Sikorskiego w sprawie flotylli.
Zdaniem Motyki reakcja MSZ "była wystarczająca", a flotylla bardziej niż na "czynnik humanitarny", była ukierunkowana "na czynnik polityczny". - Misje humanitarne chyba nie powinny być ukierunkowane na to, żeby wzniecać polityczne konflikty. I jeżeli ktoś próbował w zamyśle wykorzystać tę sytuację, próbował wykorzystać misję humanitarną do tego, żeby jakikolwiek nacisk polityczny wywrzeć, to nie od tego jest misja humanitarna - oświadczył polityk PSL.
Pytany, czy Sterczewski "pojechał tam, żeby się promować", Motyka odparł, że "jak na razie tylko tyle z tej misji zostało".
Gość WP przestrzegał też przed nadmiernym optymizmem po ogłoszeniu przez Trumpa porozumienia z Hamasem. - Dopóki nie będzie wycofania wojsk izraelskich (ze Strefy Gazy - red.), dopóki nie będzie wypuszczenia zakładników, dopóty nie możemy mówić o realizacji tego porozumienia - zaznaczył