Starcia policji z demonstrantami w Tajlandii, są zabici
Dwie osoby zginęły, a co najmniej 113 zostało rannych podczas starć policji i wojska z antyrządowymi demonstrantami, do jakich doszło w stolicy Tajlandii, Bangkoku.
13.04.2009 | aktual.: 13.04.2009 20:17
Czeskie przewodnictwo UE wezwało "manifestantów do powstrzymania się od nowych, ulicznych protestów, które mogą jedynie nasilić napięcie i zwiększyć straty ze szkodą dla stabilności i reputacji kraju". Zaapelowano o znalezienie rozwiązania na "drodze dialogu" oraz za pomocą "demokratycznych środków". Do starć doszło, kiedy wojsko przystąpiło do odblokowywania jednej z głównych arterii prowadzących do miasta. Demonstranci użyli kamieni i obrzucili interweniujących żołnierzy koktajlami Mołotowa. W odpowiedzi wojsko użyło gazu łzawiącego i broni palnej. Początkowo oddawano strzały w powietrze, ale później zaczęto strzelać do demonstrantów. W starciach uczestniczyło ok. 500 żołnierzy i kilkuset demonstrantów.
Naczelny dowódca sił zbrojnych generał Songkitti Jaggabatara przestrzegł w telewizyjnym wystąpieniu, że armia zastosuje "wszelkie możliwe środki", aby zaprowadzić porządek w Bangkoku. - Nie użyjemy siły, aby zdławić własny naród, gdyż jesteśmy w pełni świadomi, że demonstranci są Tajlandczykami. Rezerwujemy sobie jednak prawo do użycia broni w sytuacji uprawnionej obrony - oświadczył. Analitycy wyrażają obawy, że narastający chaos może skłonić dowództwo armii do dokonania kolejnego wojskowego zamachu stanu. Z powodu zamieszek w Bangkoku przed podróżami do Tajlandii ostrzegły swoich obywateli Wielka Brytania, Australia, Kanada, Singapur, Holandia, Belgia i Austria. Francja, Rosja i Hiszpania wezwały swych przebywających w Tajlandii obywateli do zachowania ostrożności.
W niedzielę premier Abhisit Vejjajiva wprowadził w Bangkoku i czterech prowincjach sąsiadujących z miastem stan wyjątkowy z powodu kolejnej fali gwałtownych antyrządowych demonstracji. Protestujący to zwolennicy byłego premiera Thaksina Shinawatry - oskarżanego o korupcję i nepotyzm byłego potentata telekomunikacyjnego, odsuniętego od władzy w wyniku zamachu stanu w 2006 roku. Shinawatra wezwał w niedzielę do "rewolucji" i powiedział, że mógłby powrócić z wygnania, by stanąć na jej czele.
Wystąpienia opozycji sprawiły, że w sobotę w tajlandzkim kurorcie Pattaya odwołano szczyt szefów państw i rządów 10 krajów członkowskich Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) oraz ich regionalnych partnerów - Chin, Japonii, Korei Południowej, Indii, Australii i Nowej Zelandii.