Granat ranił żołnierza. Szef MON o wypadku na białoruskiej granicy
- Przed chwilą odebrałem kolejny meldunek. Stan zdrowia żołnierza jest stabilny. Sprawę wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa - przekazał we wtorek szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. W poniedziałek na granicy polsko-białoruskiej podczas udaremniania nielegalnego przekroczenia granicy przez migrantów został ranny polski żołnierz.
Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało, że w poniedziałek "w pobliżu miejscowości Czeremcha (województwo podlaskie - red.) w trakcie udaremniania nielegalnego przekroczenia granicy przez grupę agresywnych migrantów żołnierz Zgrupowania Zadaniowego Podlasie odniósł obrażenia". Ppłk Magdalena Kościńska z Dowództwa Operacyjnego RSZ poinformowała, że do zdarzenia doszło ok. godziny 20.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski żołnierz zaatakowany. "Spodziewamy się wielu prowokacji"
Granat hukowy ranił polskiego żołnierza
- W trakcie udaremniania nielegalnego przekroczenia granicy przez grupę agresywnych migrantów żołnierz Zgrupowania Zadaniowego Podlasie odniósł obrażenia. Podczas użycia środków przymusu bezpośredniego wybuchł granat hukowo-błyskowy i żołnierz doznał urazu lewej ręki - powiedziała Kościńska.
Dodała, że granaty hukowo-błyskowe są na wyposażeniu wojska i są to środki przymusu bezpośredniego.
Szef MON: stan zdrowia żołnierza stabilny
Przed południem szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że stan zdrowia żołnierza jest stabilny. - Wszystkie te działania, które są podejmowane przez polskich żołnierzy, przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, wynikają z agresji i presji na polską granicę. Żołnierz czy strażnik graniczny, kiedy jest atakowany, kiedy jest zagrożone bezpieczeństwo państwa polskiego, to jest atakowana cała Polska i państwo polskie stoi zawsze po jego stronie - zapewnił minister.
Dodał, że sprawę wyjaśni Żandarmeria Wojskowa. Szef MON podkreślił, że presja migracyjna rośnie. - To strategia Białorusi; przyciągania migrantów do siebie i edukowania ich jak mają atakować, jak mają zagrażać bezpieczeństwu i wzbudzaniu w nich agresji. To wojna hybrydowa. To nie jest próba szukania naturalnego szlaku migracyjnego. To jest zapraszanie do Białorusi, by ich przygotowywać i potem wysyłać na naszą granicę i narażać nas na niebezpieczeństwo - przypomniał Kosiniak-Kamysz.