Sprawca alarmu bombowego ze stołecznego metra - oskarżony

Do 8 lat więzienia grozi Jackowi K.,
oskarżonemu o spowodowanie fałszywego alarmu bombowego w
stołecznym metrze w lipcu tego roku. Centrum miasta było wtedy
sparaliżowane przez trzy godziny. Jacek K. czeka na proces w
areszcie.

W piątek Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała akt oskarżenia przeciw Jackowi K. do Sądu Okręgowego - poinformował rzecznik prasowy prokuratury Maciej Kujawski.

40-letni były policjant jest oskarżony o "usiłowanie sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób, działając w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych". Kodeks karny przewiduje za to karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Prokurator dodał, że popełnienie tego przestępstwa nie musi się wiązać z rzeczywistym podłożeniem ładunku wybuchowego. Kujawski dodał, że w wyniku akcji policji zostało sparaliżowane centrum stolicy, w akcji brało udział ponad 300 policjantów, a metro poniosło ok. 80 tys. zł strat. K. może zostać obciążony kosztami akcji - rozstrzygnie się to podczas jego procesu.

Oskarżony przyznał się do zarzutu. W wyjaśnieniach przed prokuratorem powiedział, że tego dnia oglądał relację z zamachów w Londynie. Będąc pod wpływem alkoholu, postanowił zadzwonić z informacją o podłożeniu bomby w stołecznym metrze.

K. jest rencistą, w przeszłości był m.in. policjantem. Został zwolniony ze służby w latach 90., najprawdopodobniej na skutek złego stanu zdrowia. Nie był wcześniej karany.

12 lipca zadzwonił on do dyspozytora pogotowia ratunkowego. Powiedział, że w metrze jest bomba, która wybuchnie w ciągu 15 minut. Ponieważ było to krótko po zamachach bombowych w Londynie, służby będące w podwyższonej gotowości zareagowały natychmiast.

Policyjni pirotechnicy, policjanci z psami przeszukiwali stacje i tunele metra - które zamknięto. Ostatecznie niczego jednak nie znaleziono. Cała akcja trwała trzy godziny, przez które nie kursowało metro; uruchomiono komunikację zastępczą.

Dwa dni potem policja zatrzymała Jacka K. Udało się go zidentyfikować, choć do przekazania informacji o bombie użył jednodniowej telefonicznej karty prepaidowej. Sąd aresztował K., który cały czas przebywa w areszcie.

Ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński wyznaczył 150 tys. zł nagrody za wskazanie sprawców alarmu. Dostali ją m.in. policjanci, którzy pracowali nad zatrzymaniem K.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Tomczyk o "Poradniku bezpieczeństwa": już wkrótce
Tomczyk o "Poradniku bezpieczeństwa": już wkrótce
Policja bije na alarm. Tragiczny bilans na polskich drogach
Policja bije na alarm. Tragiczny bilans na polskich drogach
Berlin: alarmujące statystyki. 10 ataków nożem dziennie
Berlin: alarmujące statystyki. 10 ataków nożem dziennie
Ostrzegają przed burzami. Alert dotyczy kilku województw
Ostrzegają przed burzami. Alert dotyczy kilku województw
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Wizyta szefa MSZ Chin w Polsce. Będzie rozmawiał z Sikorskim
Wizyta szefa MSZ Chin w Polsce. Będzie rozmawiał z Sikorskim
Hiszpania wprowadza surowe prawo antynikotynowe. Pod lupą rodzice
Hiszpania wprowadza surowe prawo antynikotynowe. Pod lupą rodzice
Kaczyński zmieni taktykę? "Żyjemy w stanie alertu"
Kaczyński zmieni taktykę? "Żyjemy w stanie alertu"
Czescy przewoźnicy na polskich torach. Bilety w niższych cenach
Czescy przewoźnicy na polskich torach. Bilety w niższych cenach
Sondażowa klapa. Kilka partii pod progiem
Sondażowa klapa. Kilka partii pod progiem
Koszty ogrzewania gwałtownie rosną. Tej zimy może być jeszcze drożej
Koszty ogrzewania gwałtownie rosną. Tej zimy może być jeszcze drożej
Zełenski: Mamy tańsze rozwiązania przeciwko dronom niż Patrioty
Zełenski: Mamy tańsze rozwiązania przeciwko dronom niż Patrioty