Sprawa śmierci Ewy Tylman. Fałszywe zeznania
Ciało Ewy Tylman wyłowiono z Warty po paru miesiącach od zaginięcia. Teraz w sądzie toczy się proces dotyczący składania fałszywych zeznań w sprawie jej śmierci. I okazuje się, że padło sporo kłamstw. Rzekomy świadek raz twierdzi, że zeznania wymuszali na nim policjanci, a innym - detektywi.
30.08.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:14
W środę odbyła się kolejna rozprawa dotycząca śmierci Ewy Tylman. Przesłuchiwano jej brata Piotra. Zeznał, że osobiście znał Radosława Białka, współpracownika Krzysztofa Rutkowskiego, oraz Karolinę K., kobietę, która twierdzi, że widziała Ewę przed śmiercią.
Piotr Tylman zachowanie współpracownika Rutkowskiego ocenił jako właściwe. Inaczej odniósł się do osoby Karoliny K. Jego zdaniem przedstawiła sprzeczne informacje.
Najpierw miała oskarżać policjantów o wymuszenie na niej zeznań obciążających Rutkowskiego, w innej rozmowie winą obarczyła ludzi z agencji detektywistycznej.
- Karolina K. była bardzo zmieszana podczas naszych rozmów. Jakby nie wiedziała, jakie stanowisko ma zająć. Na pewno kłamała i nie mówiła prawdy. Może była zastraszona - zeznał Piotr Tylman.
Kulisy sprawy
Przypomnijmy, że Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. W poszukiwania zaangażował się były detektyw Krzysztof Rutkowski. W pewnym momencie na policję zgłosiła się Karolina K.. Powiedziała, że w dniu śmierci Ewy Tylman widziała na moście Rocha mężczyznę, który szarpał się z kobietą i wrzucił ją do Warty.
Karolina K. usłyszała zarzut składania fałszywych zeznań, a Radosław Białek – podżegania do nich. Kobieta nie przyznaje się do winy, tak jak mężczyzna, który odmówił składania wyjaśnień.
- Prokuratura wskazuje na to, że ja jestem winny, ale wszystkie dokumenty, które udało nam się zgromadzić, wskazują, że nie miałem styczności z Karoliną K., w ogóle nie znałem tej dziewczyny. Ktoś mąci w tej sprawie i preparuje dowody, żebym to ja miał zarzuty – mówił Białek przed rozprawą.
Źródło "Głos Wielkopolski"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl