Spóźnieni na rewolucję zawłaszczają rocznice
Stan wojenny miał nas złamać, podzielić, zabić zapał i nadzieję. I w przypadku wielu to się udało. Dziś, kiedy patrzę na kolejne marsze, zawłaszczanie rocznic i pisanie historii na nowo, to widzę, że tamten czas nadal zbiera swoje złe owoce. Jedna formacja w czasach wolności chce walczyć o niepodległość, ustawiać Polaka przeciwko Polakowi i zawłaszczać pamięć. Z liderem, którego tamta władza nawet nie musiała internować, a który dziś ogłasza, że cierpiał bardziej od internowanych i prześladowanych.
13.12.2012 | aktual.: 19.12.2012 10:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Komuniści osiągnęli stanem wojennym swoje. Wielu ludzi się przestraszyło, wielu zniechęciło albo wyjechało. Ci, którzy zostali i chcieli nadal walczyć, choć łamani, stali się mocniejsi, bo nie dali się złamać. Naród jednak został przetrącony, jedność została zachwiana i sens walki podważony. To wtedy nastąpiły mocne pęknięcia i podziały w naszym społeczeństwie, które odczuwamy do dziś. Stan wojenny zrobił swoje, a dzisiejsi spóźnieni "bohaterowie" robią wszystko, aby takie podziały utrwalić i pogłębić. To dlatego wyprowadzają ludzi na ulice, żeby wmawiać, że ciągle trzeba walczyć o niepodległość, że dzisiejszy rząd jest jeszcze gorszy od WRON-y. I to tylko dlatego, że nie mają innego pomysłu na politykę, nie mają programów na czas demokracji.
Nie rozumieją, że obecne czasy wymagają innego podejścia i nowych struktur, że za ocenę historii odpowiadają historycy, za jej rozliczanie – wymiar sprawiedliwości. To jest największe zwycięstwo w naszej wolnościowej wojnie, którą przedłużyła przegrana bitwa stanu wojennego. Ci którzy w niej nie uczestniczyli, którzy nie byli internowani i doświadczani przez władzę, nie chcą uznać zwycięstwa, nie potrafią zaakceptować wolnej Polski i nowych jej potrzeb.
Dziś po latach takie dramatyczne rocznice powinny łączyć, a każdy z nurtu wolnościowego i solidarnościowego, a nawet nawróceni na demokrację mają prawo w demokracji wspominać tamten czas, czcić ofiary. Widać jednak, że to jedna formacja próbuje takie rocznice przejmować, aby nadrobić swoje historyczne braki "bohaterstwem" w innych już czasach. Dziś czują się największymi patriotami. A ci wszyscy, którzy w nocy zabierani byli od rodzin w nieznane, byli wywożeni i internowani, dowiadują się od Kaczyńskiego, że oni mieli lepiej od niego, że to on naprawdę walczył, siedząc cicho w domu, jak mysz pod miotłą. I takim właśnie ludziom oddajemy tamten czas, naszą walkę, pamięć i historię. To za chwilę będą ich rocznice i ich walka.
I na tym nie poprzestaną, bo swoje historyczne kompleksy będą nadal leczyć manipulacją, dzieleniem i prowokacjami, kontynuując tragiczne dziedzictwo stanu wojennego. Chętnie wykorzystają kryzysy ekonomiczne, biedę, zwykłe ludzkie problemy, aby toczyć swoją walkę. Historia uczy, że takie festiwale nienawiści i propaganda dzielenia doprowadzały do nieszczęść. Jeśli dziś nie zwycięży rozsądek i mądrość Polaków, jeśli te grupy się nie opamiętają, tragiczne lekcje przyjdzie nam powtórzyć.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski