Spotkanie Maas-Czaputowicz w Berlinie. "Widzimy uznanie"
Jacek Czaputowicz i Heiko Maas przekonywali w Berlinie, że współpraca polsko-niemiecka jest bliska jak nigdy, a do problemów podchodzi się konstruktywnie.
Nie jest przypadkiem, że Berlin był pierwszą zagraniczną stolicą, jaką odwiedził szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz po zaprzysiężeniu polskiego rządu po październikowych wyborach. – To podkreśla znaczenie stosunków polsko-niemieckich – podkreślił polski minister na wtorkowej konferencji prasowej po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maasem. Jego zdaniem cztery lata temu zauważyć można było "zachwianie po stronie niemieckiej co do poparcia demokratycznie wybranych władz" Polski, co miało być wynikiem m.in. "uwarunkowań partyjnych" i współpracy rządzących w Niemczech ugrupowań z obecną polską opozycją.
Razem w obronie NATO
– Natomiast od kilkunastu miesięcy i obecnie widzimy uznanie dla reprezentatywności i trwałości zmian w Polsce i rządu premiera Mateusza Morawieckiego. To buduje dobrą podstawę dla konkretnej współpracy w wymiarach stosunków dwustronnych, europejskich i globalnych – powiedział Czaputowicz.
Duda pogratulował Tuskowi. Publicyści: to zagrywka kampanijna
Razem z Maasem chwalili intensywną współpracę gospodarczą, partnerstwa miast i Polsko-Niemiecką Wymianę Młodzieży (Jugendwerk). – Także nasza wymiana polityczna jest tak bliska, jak nigdy, zarówno w ramach konsultacji międzyrządowych, w UE jak i w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – mówił Maas. – Są tematy, co do których nie zawsze jesteśmy jednego zdania, jak praworządność czy migracje, ale ważne jest także to, by móc o tych sprawach rozmawiać i konstruktywnie szukać rozwiązań – dodał.
Nie ukrywał też, że Niemcom zależy na poparciu Polski dla wzmocnienia europejskiej obronności w ramach UE i NATO. Czaputowicz z kolei powtórzył, że nie zgadza się z oceną NATO, sformułowaną niedawno przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który stwierdził, że Sojusz jest w stanie "śmierci mózgowej". – Dla nas Sojusz znajduje właściwe odpowiedzi, jeśli chodzi o wyzwania leżące na Wschodzie. Decyzje podjęte w Newport, Brukseli i Warszawie świadczą, że potrafi dostosować się do nowej sytuacji. Nie dostrzegamy merytorycznego uzasadnienia do krytyki Sojuszu, a wręcz uważamy, że takie wypowiedzi nie służą jego spoistości – oświadczył szef polskiej dyplomacji.
1000 euro na ucznia
Mówił też o oczekiwaniach pod adresem Niemiec na nadchodzące lata. – Oczekujemy na realizację inicjatywy posłów Bundestagu dotyczącej wzniesienia w Berlinie pomnika polskich ofiar II wojny światowej. To ważne gesty, które budują zaufanie między naszymi państwami – powiedział.
Chciałby on też, by polscy eksperci uczestniczyli w przygotowaniach niemieckich obchodów zbliżających się 80. rocznic wyzwolenia obozów koncentracyjnych Ravensbrueck, Sachsenhausen i Dachau, gdzie ginęli także polscy obywatele. – To budowałoby zaufanie co do właściwej oceny tamtego okresu historii – ocenił Czaputowicz.
Oba rządy wracają też do tematu praw Polaków w Niemczech, którzy chcieliby być traktowani tak, jak polskie władze traktują mniejszość niemiecką w Polsce. Niebawem odbędzie się kolejne spotkanie tzw. okrągłego stołu polsko-niemieckiego, który zajmuje się tymi kwestiami. Jak mówił Czaputowicz, polskie władze przeznaczają znaczne środki na nauczanie języka niemieckiego członków mniejszości niemieckiej. – Średnio to jest 1000 euro na ucznia. Chcielibyśmy, aby analogiczne rozwiązania zostały znalezione w Niemczech. Chcielibyśmy też silniejszego wsparcia dla Polaków mieszkających w Niemczech, jeśli chodzi o kwestie organizacyjne – dodał polski minister.
Spór o budżet UE
Wśród spraw dzielących Polskę i Niemcy jest temat nowego wieloletniego budżetu UE. Czaputowicz powtórzył, że Polska chce silnej UE, bez podziałów, co "przekłada się na ambitny budżet, utrzymanie tradycyjnych polityk spójności i rolnej". Z kolei według Berlina wielkość budżetu UE nie powinna przekroczyć 1 procenta PKB całej Unii, bo w związku z brexitem obciążenia dla Niemiec, największego płatnika do kasy UE, znacząco wzrosną.
Maas nie odpowiedział jednoznacznie na pytanie, czy popiera propozycję Komisji Europejskiej dotyczącej powiązania funduszy spójności z przestrzeganiem zasad praworządności. Z kolei Czaputowicz ostro skrytykował ten pomysł. – Nie uważamy, by było to właściwe rozwiązanie – oświadczył. I dodał, że już teraz UE ma instytucje, jak unijne biuro ds. nadużyć finansowych, OLAF, które reagują na naruszanie zasad wydatkowania środków unijnych, a także rozwiązania traktatowe, pozwalające na monitorowanie przestrzegania zasad rządów prawa. – Takim instrumentem jest artykuł 7 (Traktatu UE). Polska podlega ocenie z perspektywy tego artykułu. Uważamy, że to właściwe rozwiązanie, które ma umocowanie traktatowe – powiedział Czaputowicz. Podkreślił też, że Polska wdraża wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE.
Ani słowa o reparacjach
– Nie widzimy możliwości stworzenia dodatkowego mechanizmu, który byłby obiektywny, apolityczny i miał właściwe uzasadnienie prawne – dodał. Narzekał też, że w UE stosuje się "podwójne standardy", a państwa z Europy Środkowej i Wschodniej są traktowane gorzej, niż Zachód.
Podczas konferencji prasowej w ogóle nie wspomniano o sprawie, która przez wiele miesięcy budziła kontrowersje między Polską a Niemcami: polskich żądaniach reparacji od Niemiec za straty wojenne. Zapowiadana na 1 września br. publikacja raportu w tej sprawie, opracowanego przez komisję parlamentarną pod kierunkiem polityka PiS Arkadiusza Mularczyka (PiS) została odłożona, a termin publikacji nie jest znany. W jednym z niedawnych wywiadów radiowych Mularczyk podkreślił, że sprawa reparacji nie jest zamknięta i kwestię winy należy uregulować nie tylko na poziomie werbalnym, ale i finansowym.