PolskaSpektakularny upadek krwawego Feliksa

Spektakularny upadek krwawego Feliksa

W latach 50. XX wieku prasa nazywała go "płomiennym polskim rewolucjonistą" i "bohaterskim przywódcą proletariatu". Tylko wyjątkowo odważni nie bali się mówić o nim jako o kacie i mordercy.

Spektakularny upadek krwawego Feliksa
Źródło zdjęć: © PAP | CAF/ Witold Rozmysłowicz

17.11.2010 | aktual.: 17.11.2010 07:34

Zburzenie pomnika Feliksa Dzierżyńskiego 17 listopada 1989 roku w Warszawie zapisało się w społecznej pamięci jako jeden z symboli ówczesnych przemian ustrojowych.

Dziennikarz magazynu "Stolica" w 1951 roku pisał: "Postać Dzierżyńskiego jest nierozerwalnie związana z walką o szczęśliwą przyszłość ludzkości, z walką o socjalizm, z walką o dobro polskich mas pracujących (...). Starannie przygotowany przez fabrykantów i obszarników aparat urabiania opinii publicznej w Polsce usiłował wtłoczyć w umysły mas zniekształcony obraz Dzierżyńskiego. Lecz wielkie idee socjalizmu są niezniszczalne. Jego życie to nieustanna walka".

W takiej właśnie atmosferze z okazji 25. rocznicy śmierci Feliksa Dzierżyńskiego kierownictwo PZPR zdecydowało się na wzniesienie monumentalnego pomnika Dzierżyńskiego w Warszawie na placu Bankowym, wcześniej przemianowanym na plac jego imienia. Budowę relacjonowały wszystkie gazety codzienne i tygodniki. Pomnik wykonany z cementu pokrytego brązem odsłonięto 22 lipca 1951 roku. Napis na nim głosił: "Feliks Dzierżyński to duma polskiego ruchu rewolucyjnego - Bolesław Bierut".

Feliks Dzierżyński urodził się 11 września 1877 roku w Oziembłowie na Wileńszczyźnie (obecnie Białoruś), w polskiej rodzinie szlacheckiej. W gimnazjum zafascynował się ruchem socjaldemokratycznym, jako 18-latek redagował wydawanego po polsku nielegalnego "Robotnika Kowieńskiego". Dwa lata później został po raz pierwszy aresztowany. Dwukrotnie zsyłano go na Syberię, skąd jednak udało mu się zbiec. W czasie rewolucji bolszewickiej blisko współpracował z Leninem, a następnie ze Stalinem. Złą sławą okrył się jako jako brutalny, bezwzględny i wyjątkowo krwawy przywódca Czeki, GPU i OGPU – sowieckich organów bezpieczeństwa odpowiedzialnych za walkę z "wrogami ludu". To wtedy zyskał przydomki "krwawego Feliksa" i "czerwonego kata".

Dzierżyński zmarł tak, jak marzyłoby się każdemu komuniście - 20 lipca 1926 roku w Moskwie, podczas posiedzenia Komitetu Centralnego Partii. - Stara gwardia leninowska straciła jeszcze jednego z najlepszych przywódców i bojowników Partii; poniosła jeszcze jedną niepowetowaną stratę - powiedział Józef Stalin po jego śmierci.

16 listopada 1989 roku o 8.00 rano pracownicy Wojewódzkiej Dyrekcji Dróg Miejskich rozpoczęli rozkuwanie pomnika Dzierżyńskiego. "W pewnym momencie obserwatorzy uznali, że tempo robót jest zbyt wolne, sami zaczęli rozbijać podstawę pomnika. Najgorliwsi zerwali z cokołu napis z pomnika. Wielu robiło sobie zdjęcia" - relacjonował dziennikarz niedawno powstałej "Gazety Wyborczej". Następnego dnia, kiedy prace były bardziej zaawansowane, pod pomnikiem zgromadziło się jeszcze więcej osób. Na ramieniu maszyny rozkuwającej pomnik ktoś napisał czarną farbą: "Feluś tak musi być”. Kiedy starano się zdjąć postać z cokołu, ta spektakularnie rozleciała się na trzy części - na metalowej lince dyndał kadłub, podczas gdy głowa i nogi runęły z hukiem na ziemię, wzbijając tumany kurzu. Licznie zgromadzeni mieszkańcy Warszawy wiwatowali. Pomnik Dzierżyńskiego był pierwszym w stolicy postumentem działacza ruchu robotniczego, a w 1989 roku jako pierwszy został zrzucony z cokołu. Tadeusz Mazowiecki, który w tym czasie był z
wizytą w Moskwie, mówił Teresie Torańskiej, że obalenie pomnika zrobiło tam na wszystkich duże wrażenie. Tego samego dnia Telewizja Polska po raz ostatni wyemitowała "Dziennik Telewizyjny".

Na miejscu Feliksa Dzierżyńskiego - ponownie na placu nazwanym Bankowym - w roku 2000 ustawiono pomnik Juliusza Słowackiego (wg projektu Edwarda Wittiga z 1932 roku), który niedaleko mieszkał (na ul. Elektoralnej) i pracował (w budynku obecnego ratusza jako aplikant w Komisji Rządowej Przychodu i Skarbu). Po Feliksie nie ma dziś ani śladu.

Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (38)