Specjaliści przypominają: nie ma leku na ptasią grypę
Chociaż potwierdzono w Polsce pierwsze
przypadki pojawienia się wirusa ptasiej grypy H5N1, nie należy
panikować i biec do apteki w poszukiwaniu "cudownych" lekarstw -
powiedział prof. Andrzej Gładysz z Akademii
Medycznej we Wrocławiu. Naukowiec przypomniał, że nie istnieje
żaden lek ani żadna szczepionka na wirusa ptasiej grypy.
Gdy pojawiły się w Azji przypadki zachorowań ludzi na ptasią grypę wywołaną wirusem H5N1, zaczęło być głośno o zastosowaniu w walce z ptasią grypą szczepionek przeciwko ludzkiej grypie oraz dwóch preparatów antywirusowych - oseltamiviru (produkowanego przez koncern Roche pod nazwą tamiflu) oraz zanamiviru (znanego też pod nazwą relenza).
Oba leki to inhibitory neuraminidazy (białka znajdującego się w osłonce lipidowej wirusa, które ułatwia mu wnikanie do komórki). Ich działanie polega więc na uniemożliwieniu wirusowi zakażenia zdrowych komórek. Bardziej znany na świecie jest tamiflu. Został wyprodukowany głównie na podstawie szczepów wirusa ludzkiej grypy, przeciwdziała więc i łagodzi objawy przede wszystkim tej choroby. Naukowcy i firmy farmaceutyczne sugerowały jednak, że może on być skuteczny także w walce z wirusem ptasiej grypy.
Wynika to z tego, że wirusy grypy ludzkiej oraz ptasiej mają podobne elementy, m.in. neuraminidazę. Lekarze mają nadzieję, że w przypadku zachorowania człowieka na ptasią grypę będzie można zastosować tamiflu. Skutki takiego leczenia są jednak nie do przewidzenia - wyjaśnił Gładysz, który przez kilka lat był krajowym konsultantem ds. chorób zakaźnych. W jego ocenie, szanse, że tamiflu zadziała, są jednak niewielkie. Nie jest to lek nastawiony na skład materiału genetycznego wirusa H5N1 i nie można go polecać jako lek na ptasią grypę - uzasadnił profesor.
Producenci leku zalecają profilaktyczne zażywanie tamiflu. Owszem, sprawdza się to w przypadku epidemii grypy ludzkiej. Obecnie nie mamy jednak epidemii grypy - ani ludzkiej, ani ptasiej. W Europie nie było zaś jeszcze przypadku zachorowania człowieka na grypę wywołaną wirusem H5N1. Nie ma więc powodu do paniki i bezsensownego sięgania po lek - uspokaja Gładysz.
Ponadto - dodaje naukowiec - pojawia się wiele pytań: czy całe społeczeństwo ma brać tamiflu, czy może tylko służby kryzysowe? Kiedy powinno się po niego sięgnąć? A jednocześnie nikt nie ma pewności, że tamiflu rzeczywiście pomoże - podkreślił profesor.
Podobne obawy wyraził dr Włodzimierz Gut z Zakładu Wirusologii Państwowego Zakładu Higieny. Wątpi on, czy tamiflu mógłby być stosowany jako lek dla całej populacji. Kiedy ludzie powinni zacząć go przyjmować - na hasło z radia i telewizji? - pyta naukowiec. Nie istnieje także żadna szczepionka na ptasią grypę. Mamy jedynie szczepionkę na wirusa grypy ludzkiej, która jednak nie przeciwdziała wirusowi H5N1 - przypomniał Gładysz. Stara szczepionka nie może działać na nowego wirusa - dodał Gut. Jesienią 2005 r. Polacy szturmowali apteki w poszukiwaniu tamiflu oraz szczepionek przeciwko ludzkiej grypie, obawiając się przepowiadanego przez lekarzy wybuchu pandemii ptasiej grypy. Sugerowano, że medialną gorączkę dotyczącą ptasiej grypy podsycały dla zysku firmy farmaceutyczne.
Zachęcanie do szczepień przeciwko grypie miało uchronić przed epidemią "zwykłej" ludzkiej grypy. Im więcej jest w środowisku wirusów ludzkiej grypy, a jednocześnie pojawiają się przypadki ptasiej grypy, tym większa szansa, że oba wirusy "zbratają się" i zmutują - wyjaśnił Gładysz.
"Nowy" wirus, nawet z bardzo drobną mutacją, mógłby być już niebezpieczny dla człowieka. Układ odpornościowy może go nie rozpoznać i wirus atakowałby nawet zaszczepionych ludzi - podkreślił profesor.