Sparaliżował kilka miast - teraz pójdzie do więzienia?
W ręce policjantów z Kalisza wpadł mężczyzna, który 1 września poinformował o podłożeniu bomby w markecie sieci Kaufland. W całej Polsce ewakuowano ze sklepów kilka tysięcy ludzi. Alarm okazał się fałszywy. Zatrzymanemu grozi kara aresztu i grzywny.
16.09.2009 17:19
Po południu 1 września do kaliskiej placówki Kauflandu wpłynęła wiadomość, że podłożona jest bomba, która niebawem ma wybuchnąć. Zaalarmowani policjanci natychmiast zjawili się na miejscu. Ponieważ nie było wiadomo, który z obiektów sieci handlowej może być zagrożony, o alarmie poinformowano wszystkie placówki w całej Polsce. W wielu z nich kierownicy zdecydowali o ewakuacji klientów i personelu. Specjalne grupy policjantów przeszukiwały starannie wszystkie obiekty. Na szczęście alarm bombowy okazał się fałszywy i nie znaleziono żadnego przedmiotu stwarzającego zagrożenie.
Wytropieniem osoby odpowiedzialnej za wszczęcie fałszywego alarmu bombowego zajęli się policjanci z Kalisza. Ustalili, że wiadomość o bombie została przekazana z Konina, a jej autorem jest 46-letni mieszkaniec tego miasta.
Mężczyzna nie krył zaskoczenia, że policjanci wpadli na jego trop. Podejrzany przyznał się, że jest autorem fałszywego alarmu bombowego, który na kilka godzin sparaliżował ruch w wielu miastach w całej Polsce.
Policjanci zajmujący się szukaniem osób powiadamiających o podłożonych bombach zgodnie twierdzą, że nie istnieje całkowita anonimowość informatorów. Systemy telefoniczne i informatyczne obecnie są tak skomputeryzowane, że po każdej operacji pozostaje ślad. W praktyce oznacza to, że zgłaszający podłożenie bomby nie unikają odpowiedzialności karnej.
Osobie odpowiedzialnej za wszczęcie fałszywego alarmu bombowego grozi kara aresztu i wysokiej grzywny.