Śmierć bez odszkodowania
Mąż Krystyny Chmielowskiej zmarł w wyniku
błędów popełnionych przez lekarzy. Mężczyzna był jedynym
żywicielem sześcioosobowej rodziny. Sąd uznał jednak, że żonie i
dzieciom zmarłego nie należy się odszkodowanie - czytamy w
"Super Nowościach".
14.04.2006 | aktual.: 14.04.2006 07:05
Gdy człowiek przeżyje lekarski błąd i zostanie inwalidą, to otrzyma odszkodowanie. Jeżeli umrze, to rodzina nie dostanie odszkodowania. To jest prawo?- pyta rozżalona Krystyna Chmielowska.
Dziennik przypomina dramat rodziny Chmielowskich z Twierdzy koło Frysztaka: Wieczorem 2 maja 2003 roku Józek źle się poczuł - opowiada kobieta. Wezwałam pogotowie, które zawiozło go do szpitala w Strzyżowie. Lekarze powiedzieli, że dolegliwości męża mogą być spowodowane pękającym tętniakiem aorty. Natychmiast wysłali go karetką do Rzeszowa, na kardiologię. Niestety, tam nie został przyjęty - relacjonuje.
Zawieziono go więc do szpitala przy ul.Szopena. Na izbę przyjęć dotarł o północy. Trzy godziny później odesłano go karetką z powrotem do Strzyżowa. Zanim dojechał, serce męża przestało bić. W Strzyżowie jeszcze go ratowali, ale się nie udało. Zmarł przed szóstą rano - mówi kobieta.
Sprawą zajęła się prokuratura. Biegli stwierdzili, że chory miał szanse na ratunek. Dwóm lekarzom, którzy badali Chmielowskiego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym, prokurator postawił zarzuty i skierował do sądu akt oskarżenia. Oskarżeni przyznali się do winy. Każdy z nich został skazany na dwa lata pozbawienia wolności i cztery tysiące złotych grzywny.
Po uprawomocnieniu się wyroku Krystyna Chmielowska wystąpiła do sądu o odszkodowanie za śmierć męża, zadośćuczynienie za krzywdę wyrządzoną rodzinie oraz rentę dla niej i dzieci. Żądała łącznie 516 tys. zł.
Sąd uznał prawo do renty i ustalił jej wysokość. Pozostałe roszczenia oddalił, bo zgodnie z prawem zadośćuczynienie należy się tylko osobie bezpośrednio pokrzywdzonej. W tym przypadku pokrzywdzony nie żyje, więc zadośćuczynienia nie będzie - informują "Super Nowości". (PAP)