Śmierć w Chorwacji. Polak zwolniony z aresztu. Ojciec go broni
Ojciec jednego z Polaków oskarżonych o nieumyślne spowodowanie śmierci 67-latka w chorwackim Igrane publicznie broni syna. Mówi o "linczu" na nim. Mężczyzna wyszedł z aresztu, ale postępowanie w jego sprawie wciąż się toczy.
W chorwackiej miejscowości Igrane w nocy z 3 na 4 sierpnia doszło do tragicznych wydarzeń. Zginął 67-letni Nikša Šodan, mieszkaniec miasteczka. Według tamtejszych mediów dwaj pijani Polacy zaatakowali mężczyznę, chwilę po tym gdy jego siostra zwróciła im uwagę na hałas. Mimo pomocy medycznej mężczyzna zmarł.
Podejrzani, w tym Łukasz F., syn znanego przedsiębiorcy ze Śląska, usłyszeli zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci. Obaj zostali zwolnieni z aresztu, ale – jak potwierdziła prokuratura w Splicie – postępowanie nadal się toczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warszawa: próbował wepchnąć kobietę pod nadjeżdżające metro.
Śmierć 67-latka w Igrane. Ojciec podejrzanego broni syna
Ojciec Łukasza F. opublikował w mediach społecznościowych emocjonalne oświadczenie, w którym broni syna. Post został już usunięty.
"Chciałbym 'podziękować' większości moich rodaków za to, że dokonali linczu na moim synu, nie czekając na żadne wyjaśnienia. Wystarczyła jedna wypowiedź Chorwatki przekazana mediom, aby w komentarzach i nagłówkach gazet zrobiono z niego winnego" - napisał.
"Dziś Łukasz jest na wolności, bez kaucji, wypuszczony nawet przed upływem aresztu śledczego. To powinno dać do myślenia tym, którzy tak chętnie wydawali wyroki. Ale oczywiście Polacy i media najlepiej radzą sobie w tworzeniu sensacyjnych nagłówków i wydawaniu wyroków w komentarzach. Niestety, znów odezwała się nasza narodowa cecha - zazdrość. Na szczęście byli też tacy, którzy wierzyli w niewinność Łukasza i Pawła. Wszystkim wam - z całego serca dziękuję" - dodał.
Po tragedii w Igrane odbył się protest pod hasłem "Sprawiedliwość dla Nikšy". Mieszkańcy twierdzą, że od lat skarżyli się na agresywne zachowanie Polaków, którzy kupili w miejscowości kilka domów. Policja utrzymuje, że odnotowała tylko jedno zgłoszenie i nie dotyczyło ono tych mężczyzn.
ŹRÓDŁO: "Fakt"