Słowik: Bezwarunkowy dochód podstawowy za zaledwie 200 mln zł? Biorę w ciemno! [OPINIA]

Eksperyment polegający na dawaniu pieniędzy ludziom za sam fakt oddychania to świetny pomysł. Ale pod warunkiem, że badanie przeprowadzą solidni naukowcy, a nie lewacy chcący udowodnić swoje racje polityczne.

Bezwarunkowy dochód podstawowy w Polsce. Czy stać nas na eksperyment?
Bezwarunkowy dochód podstawowy w Polsce. Czy stać nas na eksperyment?
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER
Patryk Słowik

27.05.2022 11:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Odżył temat bezwarunkowego dochodu podstawowego, czyli świadczenia przyznawanego obywatelom za sam fakt życia.

To pokłosie działania grupy młodych naukowców, którzy chcieliby przeprowadzić eksperyment: chcą dać po 1300 zł miesięcznie co najmniej kilku tysiącom osób w co najmniej jednej gminie. A po kilkunastu miesiącach sprawdzić, czy warto było dawać pieniądze za nic.

Jest drobny kłopot: naukowcy nie mają kasy na eksperyment, więc liczą na to, że sfinansuje to państwo lub mityczna już studnia bez dna, nazywana przez niektórych Unią Europejską.

Skromne 200 baniek

Doskonale zdaję sobie sprawę, że niemal wszyscy mają już wyrobioną opinię o bezwarunkowym dochodzie podstawowym.

Niektórzy są zwolennikami tej koncepcji.

Większość nie zostawia na niej suchej nitki.

Pomysł przeprowadzenia eksperymentu jest zaś oceniany przez pryzmat oceny samej instytucji bezwarunkowego dochodu podstawowego. Czyli niektórzy są za, większość jest przeciw.

Tymczasem sprawa jest na tyle ciekawa, że zasługuje na odrobinę wnikliwszą analizę.

Wyobrażam sobie bowiem wariant, w którym można być przeciwko wdrożeniu bezwarunkowego dochodu podstawowego obowiązującego powszechnie, czyli obejmującego każdego Polaka, a jednocześnie popierać pomysł przeprowadzenia eksperymentu. I to mimo faktu, że państwo musiałoby na to wydać ok. 200 mln zł (w najtańszym wariancie sugerowanym przez naukowców to 156 mln zł).

Wyjaśnimy od razu: bezwarunkowy dochód podstawowy nie obowiązuje w żadnym państwie na świecie. W Polsce również nie będzie obowiązywał. Powód jest prozaiczny: to rozwiązanie piekielnie drogie. Jego koszt - w zależności od wariantu - to najskromniej licząc ponad 100 mld zł rocznie. W wariancie optymalnym - czyli takim, w którym każdy dorosły Polak otrzymuje 1300 zł miesięcznie - to niemal pół biliona zł.

Czego by kto nie mówił - to się nie uda.

Zarazem jednak patrzenie na eksperyment naukowy wyłącznie przez pryzmat zasadności wdrożenia powszechnie obowiązującego bezwarunkowego dochodu podstawowego to błąd.

Można przecież coś sprawdzić, by odważną tezę młodych lewa... naukowców obalić.

Analityczne złoto

Ktoś teraz powie: czy naprawdę trzeba wydawać 200 mln zł, by udowodnić kilku młodzianom, że mają idiotyczne pomysły?

Ja jednak postawię inne pytanie: czy danie mieszkańcom jednej gminy pieniędzy za nic pozwoli nam ustalić coś więcej niż to, czy bezwarunkowy dochód podstawowy ma sens?

Moim zdaniem - zdecydowanie tak.

200 mln zł wydaje się ogromną kwotą. Jeśli jednak przyjmiemy, że dzięki rzetelnej analizie udałoby się polskiemu państwu usprawnić funkcjonowanie systemu pomocy społecznej, dzięki czemu rocznie można by lepiej wydawać 50 mln zł - nie brzmi to już tak głupio, prawda?

Sprawdzenie tego, jak zachowują się Polacy, którzy bez jakichkolwiek warunków dostaliby dodatkowe 1300 zł, mogłoby być również pożyteczne dla psychologów i socjologów.

Skorzystaliby kryminolodzy i kryminalistycy. Przykładowo jestem bardzo ciekaw, czy na terenie, na którym sytuacja materialna mieszkańców poprawiła się z miesiąca na miesiąc, przestępczość by spadła, wzrosła, czy też pozostała bez zmian?

Jestem ciekaw, jak wyglądałaby aktywność zawodowa ludzi, którzy dostaliby zastrzyk gotówki: rozleniwiliby się czy wręcz przeciwnie - uznali, że trzeba ciężko pracować, bo warto mieć jeszcze więcej pieniędzy?

Takich pytań można postawić dziesiątki. Odpowiedź na każde z nich zaś byłaby bezcenna przy przygotowywaniu zmian w szeregu gałęzi prawa.

Życie w utopii

Oczywiście aby wydanie 200 mln zł przyniosło jakiekolwiek pozytywy, trzeba by zadbać o rzetelny nadzór nad przeprowadzeniem eksperymentu. Niech się młodzi lewicowi ekonomiści na mnie nie gniewają, ale uważam, że najzwyczajniej w świecie należałoby im odebrać prawo do bieżącego wpływu na badanie.

Istotą powinno być to, aby nadzór powierzyć osobom zupełnie niezależnym i takim, którym - mówiąc kolokwialnie - będzie wisieć to, czy bezwarunkowy dochód podstawowy się sprawdza, czy nie.

Wiem - rzecz jasna - że do przeprowadzenia takiego badania w najbliższych latach nie dojdzie. Wiem też, że propozycja rozpoczęcia eksperymentu po trosze wynika z ciekawości naukowej, ale w istotnej mierze także z chęci propagowania swoich poglądów politycznych.

W ogóle jednak mi to nie przeszkadza. Szczególnie gdy przypomnę sobie, że rząd w jednej z ostatnich ustaw postanowił, aby na dofinansowania do wymiany telewizorów, by możliwe było odbieranie nie tylko TVP, przeznaczyć 340 mln zł.

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Komentarze (59)