PolskaŚledztwo ws. Pyjasa: biegli potwierdzają upadek ze schodów

Śledztwo ws. Pyjasa: biegli potwierdzają upadek ze schodów

Krakowski student Stanisław Pyjas mógł w 1977 roku spaść ze schodów w kamienicy przy ul. Szewskiej, gdzie znaleziono jego ciało - wynika z ekspertyzy Instytutu Ekspertyz Sądowych, która dotarła do prowadzącego śledztwo w tej sprawie krakowskiego Instytutu Pamięci Narodowej.

03.08.2012 | aktual.: 03.08.2012 15:55

Zdaniem biegłych IES analiza biomechaniczna, biomedyczna i kryminalistyczna doprowadziła do wniosków, że wszystkie obrażenia na ciele Stanisława Pyjasa są spójne z możliwością upadku ciała przynajmniej z poziomu drugiego piętra schodów. Najbardziej prawdopodobna wersja powstania obrażeń to upadek ze wskazanych przez biegłych miejsc na klatce schodowej, odbicie się od barierki poniżej i uderzenie lewym bokiem o posadzkę.

Jednocześnie biegli stwierdzają, że nie ma możliwości ustalenia, czy Pyjas spadł sam, czy też został zepchnięty. Wskazują też, że materiał sprawy nie potwierdza użycia wobec Stanisława Pyjasa drastycznej formy przemocy - co ich zdaniem nie wyklucza, że użyto przemocy niepozostawiającej śladów.

Biegli, którzy przeprowadzili analizy i symulacje wielu wariantów upadku z różnych pozycji początkowych, stwierdzają także, że z uwagi na ograniczenia metod symulacyjnych nie można wykluczyć, że ciało znalazło się w pozycji końcowej ujawnionej przez świadków samoistnie na skutek odbicia od posadzki, choć znacznie bardziej - ich zdaniem - prawdopodobny byłby upadek i zatrzymanie się ciała na innym miejscu posadzki.

- Zdaniem biegłych badanie kośćca po ekshumacji i znalezienie nowych obrażeń w obrębie miednicy i kończyny dolnej były bardzo istotne dla ustalenia całościowej wersji dotyczącej przyczyn obrażeń. W związku z tym podzielają stanowisko wyrażone przez badających szczątki biegłych z Wrocławia - powiedział prowadzący śledztwo w tej sprawie prok. Ireneusz Kunert. Podkreślił rzetelność opinii IES, która liczy 120 stron i zawiera mnóstwo symulacji, analiz i obliczeń. Poinformował, że w śledztwie uzyskano już sześć opinii biegłych i cztery uzupełniające i nie będzie wniosków o kolejne.

Jak powiedział Kunert, w toku śledztwa przewiduje jeszcze przesłuchanie kilku świadków oraz analizę pozostałych dokumentów po byłej SB oraz dokumentów, po które zamierza się zwrócić do odpowiednich organów. Dopiero po analizie wszystkich materiałów podejmie ostateczną decyzję w sprawie śledztwa. Prawdopodobnie nie nastąpi to do końca roku.

Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura umorzyła wówczas śledztwo, uznając, że zebrany materiał dowodowy "prowadzi do wniosku, że wyłączną przyczyną śmierci Stanisława Pyjasa był nieszczęśliwy wypadek spowodowany przez niego samego". Według prokuratury najprawdopodobniej znajdujący się w stanie "poważnego stanu nietrzeźwości" student potknął się o nierówności posadzki. "To spowodowało nieamortyzowany rękami upadek, utratę przytomności, obrażenia i krwotok, w wyniku którego nastąpiło zachłyśnięcie się i uduszenie" - stwierdzono w uzasadnieniu.

Dla przyjaciół i znajomych Pyjasa ta wersja okoliczności jego śmierci była od początku niewiarygodna; wiedzieli, że interesowała się nim SB. Śmierć Pyjasa była impulsem do utworzenia w 1977 r. Studenckiego Komitetu Solidarności.

Śledztwo wznowiono w 1991 r., a potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców. Według ustaleń prokuratury Pyjas został śmiertelnie pobity.

Od maja 2008 roku śledztwo prowadzi krakowski IPN. W toku tego śledztwa tezę o śmierci Stanisława Pyjasa w wyniku upadku z wysokości trzykrotnie potwierdzili biegli, badający jego szczątki ekshumowane w kwietniu 2010 r. Za pierwszym razem wniosek taki sformułowali w opinii ze stycznia 2011 r., w której odpowiadali na 22 pytania zadane przez prokuratora. Kolejne takie wnioski znalazły się w dwóch opiniach uzupełniających, w których odpowiadali na dalsze 33 pytania prokuratora. W każdej z opinii biegli konsekwentnie i jednoznacznie potwierdzali wersję, że przyczyną śmierci był upadek z wysokości co najmniej 7 metrów.

W celu zweryfikowania tej wersji IPN w sierpniu ub.r. wystąpił do IES o opinię z zakresu biomechaniki. - Chodzi o zweryfikowanie - bądź pozytywnie, bądź negatywnie - tego, czy Stanisław Pyjas mógł spaść i doznać śmiertelnych obrażeń na klatce schodowej przy ul. Szewskiej 7 w miejscu, gdzie go znaleziono - informował prok. Kunert. Uzyskana opinia potwierdziła taką możliwość.

Zastrzeżenia do takich wniosków na temat przyczyn śmierci Pyjasa wyrażali jego przyjaciele oraz niektórzy członkowie rodziny, którzy złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. W lutym łódzka prokuratura uznała, że nie ma dowodów na to, że biegli popełnili przestępstwo i przedstawili fałszywą opinię. Wcześniej podobne śledztwo przeciwko biegłym, wszczęte z zawiadomienia tej samej krewnej, umorzyła prokuratura w Krakowie.

Część rodziny Stanisława Pyjasa domagała się ekshumacji szczątków, przychylając się do wersji mówiącej o zabójstwie strzałem w głowę. Było to spowodowane emisją filmu "Trzech kumpli", w którym jeden z rozmówców wyrażał opinię, że Stanisław Pyjas mógł zostać zabity strzałem w głowę. - Uważamy, że przeprowadzenie badań kości Stanisława Pyjasa jest niezbędne w celu poznania bezpośredniej przyczyny śmierci, która mogła nastąpić wskutek postrzału - wypowiadała się przed ekshumacją przedstawicielka części rodziny, wyrażając wdzięczność autorkom filmu "za dotarcie do świadków, których zeznania mogą spowodować przełom w śledztwie". Wersji zastrzelenia Stanisława Pyjasa nie potwierdzał opis jego obrażeń, śladów postrzału nie stwierdzili też biegli po ekshumacji.

Do tej pory zarzuty utrudniania śledztwa z lat 70. przedstawiono sześciu osobom. Według prokuratury w wyniku ich działalności zaprzepaszczono szanse na ustalenie okoliczności śmierci Pyjasa. Trzech z oskarżonych zmarło w toku postępowania, dwóch zostało prawomocnie skazanych, zaś proces przeciw b. wiceministrowi SW gen. Bogusławowi Stachurze, z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego został zawieszony, a po jego śmierci umorzony.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)