Trwa ładowanie...

Bytom. 7 anestozjologów odchodzi ze szpitala przez przeciekające sufity

Szpital Wojewódzki w Bytomiu wymaga natychmiastowego remontu, na który się jednak nie zapowiada. Część anestezjologów, którzy mają już dosyć fatalnych warunków pracy, złożyła właśnie wypowiedzenie. Czy szpitalowi grozi zamknięcie?

Bytom. 7 anestozjologów odchodzi ze szpitala przez przeciekające sufityŹródło: East News, fot: Paweł Matysiak/REPORTER
d4k0r6v
d4k0r6v

Tysiące pacjentów każdego roku przyjmowanych jest do bytomskiego szpitala. Obecnie w Szpitalu Wojewódzkim nr 4 w Bytomiu zatrudnionych jest 25 anestezjologów, z czego 13 stanowią rezydenci. W sierpniu siedmiu specjalistów złożyło wypowiedzenia. Jeśli do 1 października szpital nie znajdzie nowych pracowników, będzie zmuszony zmniejszyć liczbę operacji.

Nie poszło o pieniądze

Anestezjolodzy złożyli wypowiedzenie, jednak nie z powodu niskich pensji. Bardzo mała liczba specjalistów na rynku powoduje, że to oni, a nie dyrektorzy dyktują stawki w placówkach. Szpitale zabiegają o anestezjologów. Dzięki temu lekarze mogą wywalczyć nawet ponad 100 zł za godzinę.

- Nam nie chodzi o pieniądze, ale o to, że pracujemy w warunkach zagrażających naszym pacjentom, co może ostatecznie spowodować, że na nas spadnie odpowiedzialność za jakieś nieszczęście, które zdarzy się podczas pobytu na oddziale - wyznaje jeden z anestezjologów “Dziennikowi Łódzkiemu”.

Zobacz także: Premier mówi o VAT-manie. B. Sienkiewicza to nie rozbawiło

- Nie do przyjęcia jest dla nas zbyt mała obsada personalna na dyżurach. Za mało jest lekarzy i pielęgniarek. Są sytuacje, że jedyna dyżurująca pielęgniarka musi zejść do izby przyjęć. Z tego powodu, że przeciekał dach i deszcz lub tynk spadały na pacjentów, trzeba było zlikwidować dwa stanowiska z siedmiu na intensywnej terapii. Dyrekcja wprawdzie po latach zafundowała nam klimatyzację, ale - też z powodu deszczu - zepsuło się jedno urządzenie. Jest już na szczęście naprawione - tłumaczy kolejny lekarz.

d4k0r6v

Dyrektor szpitala, dr Jerzy Pieniążek nie bagatelizuje problemów.
- Szpital jest wiekowy. Niebawem ruszymy z ekspresowym remontem dachu, a potem kardiologii - mówi Pieniążek. - Jeśli chodzi o OIOM, mamy gotowy projekt i zabiegaliśmy o pieniądze na jego realizację.

- Poprzedni marszałek, a jesteśmy szpitalem marszałkowskim, powiedział, że nie ma środków. Teraz dano nam obietnicę, że otrzymamy środki z rezerwy budżetowej. Dyrekcja szpitala lada chwila ma dać ogłoszenia i rozpocząć poszukiwania anestezjologów. To najlepiej zarabiająca u nas w szpitalu grupa zawodowa. Mam też nadzieję, że koledzy wycofają wypowiedzenia - dodaje dyrektor szpitala.

Kij ma dwa końce

Anestezjolodzy nie będą pracować w Szpitalu Wojewódzkim, ponieważ ich zdaniem placówka nie zapewnia bezpieczeństwa chorych na Oddziale Intensywnej Terapii. Lekarze są rozżaleni, bo już rok temu protestowali w kwestii braku izolatek, odpowiedniej wentylacji czy konieczności transportowania pacjentów na inne oddziały, bo przeciekały sufity. Nie spotkali się jednak z odpowiednią reakcją władz szpitala, wyznają rozmówcy "Dziennika Łódzkiego".

Pieniążek twierdzi, że robi wszystko by zdobyć odpowiednie środki na budowę nowoczesnego OIOM-u. Nie jest to proste, ponieważ koszt remontu wynosi aż 27 mln zł. Kiedy w ubiegłej kadencji samorządu wojewódzkiego pojawiły się szanse na dofinansowanie, pieniądze poszły wtedy na beskidzką onkologię. Obecny marszałek wojewódzki obiecuje dyrektorowi szpitala, że remont zostanie przeprowadzony z rezerwy budżetowej.

Jak podaje Śląski Urząd Wojewódzki, 10 oddziałów zawiesiło ostatnio działalność z powodu niewystarczającej liczby personelu.

Tagujcie swoje materiały hasztagiem#bezpieczniWPolsce i razem z nami informujcie o niebezpiecznych sytuacjach. Wysyłajcie swoje zdjęcia i nagrania na adres dziejesie.wp.pl bądź nasz profil na Facebooku WP Dziejesie.

Źródło: Dziennik Łódzki

d4k0r6v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4k0r6v
Więcej tematów