Skazali go na dożywocie za zabójstwo. Po 15 latach prawda wychodzi na jaw
Prokuratura Olsztyn-Południe wysłała przełożonym wniosek o rozważenie wznowienia postępowania ws. zabójstwa sprzed 15 lat, które prawdopodobne zostało błędnie osądzone. O to samo do Sądu Najwyższego zwrócił się adwokat skazanego za to zabójstwo na dożywocie Jacka W. Sam W. zapowiedział, że nie zamierza po ewentualnym wyjściu domagać się odszkodowania. Nie ma do nikogo żalu, że siedzi w więzieniu, bo - jak sam przyznał - "święty nie był".
25.08.2014 17:52
Prokurator rejonowy z prokuratury Olsztyn-Południe Arkadiusz Szwedowski poinformował, że wysłał w poniedziałek do Prokuratury Okręgowej zarówno pismo przewodnie z prośbą o rozważenie, czy nie należałoby wznowić postępowania ws. zabójstwa z 1999 roku, jak i kopię akt, które wskazują na to, że wyrok dożywotniego więzienia w tej sprawie odsiaduje nie ta osoba, która powinna, tj. Jacek W.
- Teraz dalsze losy sprawy związanej z Jackiem W. zależą od Prokuratury Okręgowej. My dalej prowadzimy sprawę, w której do zabójstwa Tomasza S., za które skazano W., przyznał się kto inny. To Wiesław S., osadzony dotąd za włamania, przyznał się do popełnienia tego zabójstwa w 1999 roku i wskazał miejsce ukrycia zwłok - powiedział Szwedowski.
Wniosek o wznowienie postępowania, w którym na dożywocie skazano Jacka W., złożył także jego adwokat Jakub Orłowski. Skierował pismo do Sądu Najwyższego. - Sprawie nie nadano jeszcze biegu ani sygnatury - powiedział Orłowski.
Pełnomocnik skazanego Jacka W. złożył także wniosek do prokuratora generalnego o objęcie specjalnym nadzorem służbowym postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Olsztyn-Południe, związanego z Wiesławem S. To w tym śledztwie wyszło na jaw, że Jacek W. mógł zostać przed laty niesłusznie skazany.
- Chcemy objęcia tej sprawy nadzorem, ponieważ z ramienia Prokuratury Okręgowej nadzoruje to śledztwo ten sam prokurator, który przed laty w naszej ocenie na początkowym etapie nieprawidłowo prowadził śledztwo związane z Jackiem W. - powiedział mecenas Orłowski i dodał, że na to pismo nie otrzymał na razie odpowiedzi.
Jacek W. odbywa karę dożywotniego pozbawienia wolności w Zakładzie Karnym w Kamińsku k. Górowa Iławeckiego. Mężczyzna nigdy nie przyznawał się zabójstwa Tomasza S. i konsekwentnie odwoływał od skazania; jego dożywotni wyrok stał się prawomocny dopiero w listopadzie 2006 r., gdy wypowiedział się w jego sprawie Sąd Najwyższy.
W poniedziałek Jacek W. powiedział, że gdyby nie kara dożywocia, od roku mógłby się starać o warunkowe, przedterminowe zwolnienie z więzienia. Dodał, że w związku z dożywociem zakwalifikowano go też do grupy osadzonych objętych specjalnymi rygorami, m.in. utrudnionym dostępem do telefonów. Jego wyroki w innych sprawach, m.in. za kradzieże i pobicia, terminowo kończą się w przyszłym roku.
Niedawno Prokuratura Rejonowa w Olsztynie ustaliła, że wyrok dożywotniego więzienia za zabójstwo sprzed 15 lat może odbywać niewłaściwa osoba. Prawdopodobnie błędnie też ustalono tożsamość zwłok.
List od włamywacza
W listopadzie ubiegłego roku list do Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Południe napisał aresztowany za włamania Wiesław S. Mężczyzna poinformował, że chce się podzielić "istotnymi informacjami dotyczącymi poważnego przestępstwa". W rozmowie ze śledczymi Wiesław S. nawiązał do sprawy z 1999 roku - związanej z wyłowieniem z jeziora Pluszne pod Olsztynem poćwiartowanych i spakowanych w reklamówki zwłok. Śledztwo - prowadzone wówczas najpierw przez olsztyńską prokuraturę, a następnie przez prokuraturę w Białymstoku - wskazywało, że szczątki należały do związanego z suwalskim światem przestępczym Tomasza S. Sądy badające tę sprawę ustaliły m.in., że Tomasz S. był przed śmiercią więziony w metalowej klatce i torturowany. O zabójstwo oskarżono Jacka W., który został za to skazany na dożywocie.
Klatka i zwłoki
Gdy olsztyńscy prokuratorzy zaczęli weryfikować informacje przekazywane im przez Wiesława S., najpierw odnaleziono klatkę, w której miał być przetrzymywany Tomasz S. (przed laty jej nie odnaleziono), a następnie we wskazanym przez Wiesława S. miejscu w lesie pod Olsztynem odkopano zwłoki.
- Kluczową sprawą było ustalenie tożsamości tych zwłok. Zleciliśmy w tym celu badania DNA i badania daktyloskopijne. Z dużym prawdopodobieństwem ekspertyzy te wykazały, że to właśnie teraz odnaleźliśmy Tomasza S. Dodatkowo Wiesław S. przyznał nam, że to on w 1999 roku zabił Tomasza S. Przedstawiliśmy mu więc zarzut zabójstwa, a sąd go za to tymczasowo aresztował - powiedział prokurator Szwedowski.
Przed laty Wiesław S. był sądzony razem z Jackiem W. ws. zabójstwa Tomasza S. Sąd wówczas orzekł, że był on niepoczytalny i skierował go na leczenie w zakładzie psychiatrycznym, z którego po kilku latach Wiesław S. wyszedł i zaczął popełniać kolejne przestępstwa.
Na razie nie wiadomo, czyje zwłoki wyłowiono w 1999 roku z jeziora Pluszne ani też, kto i dlaczego zabił tamtego mężczyznę.
"Wmanewrowano mnie"
Jacek W. nie chciał rozmawiać o tym, dlaczego Wiesław S. dopiero po tylu latach wskazał śledczym zwłoki Tomasza S. i przyznał się do zabójstwa, za które on dostał dożywocie. - Czasem do niego dzwoniłem jak był na wolności, ale nie wiem, dlaczego on teraz o wszystkim powiedział - powiedział W. Dodał, że nie ma do nikogo żalu ani pretensji o to, że siedzi w więzieniu, ponieważ - jak przyznał - "święty nie był".
- Ale Tomasza S. nie zabiłem i wmanewrowano mnie w tę sprawę. Jedyne, czego chcę to wyjść na wolność i żeby wyjaśniono manipulacje, jakie zrobiła w mojej sprawie prokuratura, a w co uwierzyły wszystkie sądy, z Sądem Najwyższym włącznie. Jestem zaskoczony jak to państwo działa, jak działają jego organy, skoro tak można człowieka wmanewrować - powiedział W.
Sprawa Jacka W. jest precedensowa, podobnego przypadku dotąd w Polsce nie notowano. Z tego powodu, jak podkreślają prokuratorzy, trudno kreślić dalsze scenariusze sprawy, trudno też przewidzieć, czy i kiedy Jacek W. wyjdzie na wolność.
W poniedziałek W. powiedział, że jeśli wyjdzie z więzienia, nie będzie się ubiegał o odszkodowanie za niesłuszne skazanie go.