Sir Edmund Hillary wolałby być zwykłym Edem
Nowozelandczykowi Sir Edmundowi Hillary'emu,
który 51 lat temu wraz z nieżyjącym Szerpą Tenzingiem Norgayem
dokonał pierwszego wejścia na Mount Everest (8 850 m), ciąży
brzemię sławy. Wolałby być zwyczajnym Edem, co podkreślił wkrótce
po przybyciu w środę do Warszawy.
17.06.2004 15:00
9 maja 1953 roku o godzinie 11.30 Hillary i Norgay stanęli jako pierwsi na najwyższym szczycie Ziemi. Pokonali górę, zwaną przez tubylców Czomolungmą (Bogini-Matka Śniegu). Wtedy to Hillary wypowiedział z ulgą słynne słowa: W końcu zmęczyliśmy drania!
Hillary i Norgay byli "szpicą" brytyjskiej wyprawy, kierowanej przez Johna Hunta. Niezwykłym zbiegiem okoliczności pokonanie Czomolungmy zbiegło się w czasie z koronacją brytyjskiej królowej Elżbiety II. Nic dziwnego, że wkrótce Hillary mógł przed swym nazwiskiem pisać "Sir"; stał się uszlachconym poddanym monarchini.
Od owego maja 1953 r. ponad tysiąc alpinistów poszło w ślady Hillary'ego i Tenzinga. Blisko 200 przypłaciło to życiem. Wyczyn pionierów pozostaje jednym z najważniejszych wydarzeń w historii przełamywania kolejnych barier w postępie ludzkości.
Dziś, po 51 latach od tamtego wydarzenia, 85-letni Hillary (Tenzing Norgay nie żyje od 1986 r.) musi sięgać do swych legendarnych zasobów wytrzymałości i energii, by sprostać trudom podróży po całym świecie.
W dobie, gdy sława idoli - herosów ludzkości mija szybko lub niszczy ją upływ czasu, rozgłos wokół jego osoby nie maleje. Także dlatego, że nie poprzestał na spektakularnym wyczynie jednego majowego dnia. Jego fundusz powierniczy - Himalayan Trust (założony w 1961 r.) zbiera do dziś pieniądze na pomoc dla ludności zamieszkującej rejon najwyższych gór. Z tych zasobów wybudowano dla Szerpów 27 szkół, 2 szpitale, 12 ośrodków zdrowia, mosty, wodociągi, a nawet małe lotnisko.
Sir Edmund Hillary nie uważa, że wejście na Mount Everest było szczytowym osiągnięciem jego życia. Miał inne przygody. Był na Biegunie Południowym, przeleciał nad Północnym, płynął Gangesem, przewędrował Himalaje wzdłuż i wszerz.
Hillary uważa, że jest za dużo szumu medialnego wokół jego osoby. Woli być zwykłym człowiekiem, nazywanym po prostu "Ed", a nie człowiekiem publicznym, którego twarz widnieje na nowozelandzkich pięciodolarówkach.
W maju 2003 roku stał się honorowym obywatelem Nepalu. To pierwszy przypadek otrzymania przez cudzoziemca tego wyróżnienia. W czwartek prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył legendarnego himalaistę Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP.